piątek, 27 czerwca 2008

Ostatnio czytane, na szybko: Amerykańskie Lewicowe Trykoty i Polska Fantastyka Prawicowa (tm)

Authority - swego czasu seria wzbudziła sporo fajnych flejmów na forach między zwolennikami wielbłąda dwugarbnego i jednogarbnego. Nie jest to imho jakiś niesamowity przełom w historiach o superbohaterach jak chcieli by zwolennicy ale też z drugiej strony odstaje na plus od amerykańskiej średniej z tamtego okresu. W założeniach Authority mieli się tym odróżniać od reszty komiksowych supergrup że naprawdę zmieniają świat, i faktycznie w późniejszych numerach, w przerwach między mordobiciami z innymi trykotami, obalają dyktatury, rozbrajają armie a pod koniec serii przejmują władzę w Stanach Zjednoczonych. Mimo (a może przez nie) ekologiczno-lewacko-utopijnych wzniosłych celów bohaterowie są wyjątkowo antypatyczni i szczerze mówiąc najbardziej pasowały mi odcinki gdy Authority zostali zastąpieni przez nową grupę sponsorowaną przez najbogatsze państwa i korporacje świata (z liderem - brytyjskim futbolistą kojarzącym mi się z Vinnie Jonesem). Mimo wszystko - do przeczytania.

Planetary - też z Wildstormu i też Ellisa ale seria zdecydowanie różna i o kilka klas lepsza od Authority. Tytułowa grupa to 'archeolodzy niemożliwego' - badają mity i tajemnice przeszłości. To właśnie ten klimat odkrywania tajemnicy tak bardzo mi podpasował. Kolejne części są luźno związane ze sobą (przy Transmetropolitanie zauważyłem że zdecydowanie wolę Ellisa w krótkich zamkniętych formach) i z reguły nawiązują do konkretnych pozycji lub bazują na pewnych archetypach popkultury. Są więc odcinki o wielkich japońskich potworach, zmutowanych mrówkach z pustyni, zaginionych plemionach albo tajnych technikach kung fu, są też bezpośrednio nawiązujące do innych komiksów, piszące od nowa znanych bohaterów. Niesamowita, wciągająca seria, streszczająca popkulturę XX wieku, z idealnie pasującymi nieprzeładowanymi szczegółami rysunkami Johna Cassadaya. Mjut.

Doom Patrol, run Granta Morrisona - 'stara' seria z początku lat dziewięćdziesiątych. Wyjątkowo nieortodoksyjna jak na amerykańskie 'trykoty'. Delikatnie mówiąc. Rewelacyjny, cudowny komiks, którego za cholerę nie potrafię opisać, jak nie można opisać absurdalnego snu. Można opowiedzieć fragmenty: obraz zjadający Paryż, żywa ulica transwestyta, Flex Mentallo napinający przez miesiące mięśnie żeby Pentagon zmienił kształt na okrągły. Ogólny zarys fabuły jest trywialny: grupa superludzi walczy z różnymi zagrożeniami. Ale już sama grupa jest dziwna a przeciwnicy to groteskowy, psychodeliczny freak show. Swoją 'muzę' Morisson pośrednio ujawnia gdy przeciwnicy Doom Patrolu znajdują potężny artefakt: rower Alberta Hoffmana, którym wracał z laboratorium po pierwszym zażyciu LSD. Komiks chwilami ciężki w odbiorze, nie tylko fizycznie przez chwilami 'mało popularne' angielskie słownictwo i zabawy językiem (ludzie mówiący tylko anagramami, albo układający zdania by początki wyrazów tworzyły 'nowhere') ale warty każdej chwili czytania.

Nadrabiam krajową fantastykę. Na początek poszła 'Apokalipsa wg Pana Jana' i 'Ostatni zjazd przed Litwą' - olaboga, mój ulubiony gatunek to bzdurne czytadła takie dla relaksu ale ile można o alternatywnej Polsce pisać? Polska jako supermocarstwo, Polska po wojnie atomowej, Polska kolejny raz zdradzona przez sojuszników, to już jakieś leczenie kompleksów jest. Do tego kwiatki typu morze podchodzi pod Poznań ale w Wiśle jest niski stan wody. Nie były oczywiście jakieś całkowicie tragiczne bo, co dziwne, mimo że mnie irytowały to i jednocześnie wciągały. '2586 Kroków' Pilipiuka z kolei pozytywnie zaskoczyło bo kojarzył mi się z 'disco polo fantastyki' - Wędrowyczem, a tu zbiór całkiem fajnych opowiadań w tym jedno rewelacyjne o bardzo wczesnych kontaktach z Marsem i pierwszych próbach wystrzelenia pojazdu w kosmos (bardzo podobny wątek był w jednym z odcinków Planetary). Na koniec pierwszy tom antologii 'Niech żyje Polska, hura!', nie jest na szczęście tak radośnie prawicowo propagandowy jak by wskazywał tytuł. Więcej jest fantastyki niż martyrologii (żenujący 'Brulion' ciągnie średnią w dół) w tym dwa, chyba najdłuższe w książce, rewelacyjne opowiadania Komudy i Kołodziejczaka (Komudy wcześniej nie czytałem, muszę poszukać pozostałych książek).

o loool napisałem 'archetyp', w następnym poście będzie 'oniryczny'