poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Polcon 2009

Parę fotek z sobotniego wypadu na Polcon. Łódź przywitała nas słoneczną pogodą i pięknymi zabytkami architektury. Urocze ciepłe miasto.

Główny budynek konwentu:

Spotkanie z Mikiem Careyem. Najważniejszy punkt programu zepsuło mi trzech debili dżentelmenów, którzy najwyraźniej przyszli na pogaduszki.
Wiele radości było też przy autografach, trendem okazało się przynoszenie wszystkiego co mamy autorstwa Careya. Prowadzący spotkanie sam miał chyba ze dwadzieścia sztuk do podpisu, kurwa ludzie planują to sprzedawać na emeryturze na Ebayu? Kaman, po pierwsze kto kupi na Ebayu polskie wydanie a po drugie za 20 lat ziemią i tak będzie rządzić Skynet. Ludzie stojąc w kolejce jeszcze dokupywali kolejne książki - tak, po dwa kurwa egzemplarze każdego tomu Felixa Castora nieśli.

Chłop. sługa, zbrojny, weteran. Prezentacja autorskiego systemu bitewnego. Nie do końca tego się spodziewałem, tytuł "Knights of time" wskazywał na SF a system jest historyczny, chyba powinno być "Time of knights". No i system mooocno, powiedzmy, 'autorski'.

Kamil Śmiałkowski opowiada o sfilmowanych komiksach i skomiksowanych (od dziś jest takie słowo) filmach. Szedłem z nastawieniem że nic nowego się nie dowiem, oczywiście myliłem się - o historii komiksów Star Trekowych nie miałem pojęcia. Wielki szacun dla prowadzącego za wiedzę.

Hala targowo bitewniakowa, mają rozmach skurwysyny. Ale w sumie nic ciekawego do kupienia nie widziałem...

...poza najlepszą koszulką świata! Niestety w rozmiarze dziecięcym :(

'Batyl' - swoją drogą najwyższe stoły jakie widziałem na turnieju.

Tomasz Cieślewisz próbuje opowiedzieć o filmowaniu pierwszego Terminatora, Stanisław Monderek (jak sam to określił) się wpierdala. Rewelacyjna prelekcja, z której można się było m.in dowiedzieć dlaczego fachowcy od animacji poklatkowej są zawsze smętni i pijani.

Yours truly z zaprzyjaźnionym szturmowcem świętuje kolejne zwycięstwo Imperium.


Co jest nie tak z tym zdjęciem? Tak, w Łodzi był zlot miłośników Blues Brothers.

Ba ba ba!

4 komentarze:

  1. Co do prezentacji "knights of time" wyszła straszna lipa bo to miała być prezentacja multimedialna niestety jak było widać orgowie zapodziali pilota do rzutnika i nic z tego nie wyszło. Trzeba było improwizować na szybko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko. Dopiero dwa dni później wpadliśmy że mogliśmy podejść do laptopa...

    OdpowiedzUsuń
  3. Na Polcon miałem 20 minut piechotą, a mi się tyłka nawet autem ruszyć nie chciało... to teraz będę narzekać, że nie mam autografu Careya.
    Ale tak szczerze szczerze, pomijając autografy, to za dużo by mnie nie zainteresowało w tym roku i plan mi nie przypasił np. spotkanie z Kosikiem rano -_-"

    OdpowiedzUsuń
  4. 10:00 to nie rano, to już dwie godziny roboty :D

    OdpowiedzUsuń