piątek, 19 października 2012

Masters of Doom

Jadąc dalej w Doomowym klimacie - nie czytam z zasady biografii (w ogóle mało czytam :/) ale zrobiłem wyjątek dla Masters of Doom i było absolutnie warto. To życiorys Carmacka i Romero (plus zmieniających się osób 'z ekipy') skupiający się oczywiście głównie na ID software. Wciągające toto jak cholera, zupełnie się tego nie spodziewałem, zwłaszcza początki pracy: Commander Keen, Wolfenstein i Etcetera. W zasadzie nie działo się to tak dawno temu ale w 'branży' to prehistoria - czasy gdy PC nie był nawet uznawany za platformę do grania, dystrybucja za pomocą uniwersyteckich BBSów, gazety z dyskietkami, łza się w oku kręci...
Historia dwóch młodych ziomów, którzy nagle zostali milionerami i jak to zmieniło ich i rynek gier jest fajna ale imho najciekawsze w książce są szczegóły pracy twórczej przy konkretnych tytułach. Jak ograniczenia sprzętowe wpłynęły na gameplay. Dlaczego styl graficzny Quake jest nijaki (bo pół ekipy robiło grę  fantasy a drugie sci-fi (sorki, SyFy)). Ile rzeczy, które znalazły się w Doomie 3 było wymyślonych jeszcze przed jednynką (alot). Skąd się wzięły nazwy Doom (z filmu), Quake i Daikatana (z sesji rpg). Skąd w Doomie piła spalinowa i szczota (z Evil Dead 2). Świetne spojrzenie za kulisy powstawania najważniejszych gier lat dziewięćdziesiątych - akurat kiedy miałem jeszcze jakieś ambicje programistyczne (czy jakiekolwiek ambicje w ogóle). Dziadu zdecydowanie poleca. Na sieci można też kupić audiobooka, którego czyta ShutUp Wesley.

dum dum dum...

Przy okazji wygrzebałem jeszcze jedną książkę o Doomie - przewodnik po poziomach z czasów gdy nie dało się tego szybko sprawdzić w internetach. Szacun dla autora że z takiego tematu zrobił dość grubą książkę i dla polskiego wydawcy za bezczelność: część map jest w złych rozdziałach a dokładnie połowa jest zupełnie nieczytelna. Ciekawe czy znaleźli debila co to kupił.
Ejjj!

1 komentarz:

  1. Gdyby ktoś tak tę książkę przetłumaczył na polski...ech, niepoprawny marzyciel.

    OdpowiedzUsuń