opowiadanie - Atak Mortyfikatora

Atak Mortyfikatora

Sebastian Crenshaw przemykał wśród gęstych zarośli wenusjańskiej dżungli szybko i zręcznie, niczym diabelski kot ścigający ofiarę. Tuż za nim drużyna mniej doświadczonych mortyfikatorów starała się dotrzymać mu kroku. Ich buty zostawiały głębokie ślady w błotnistej, otaczającej Cytadelę glebie. Każdy oddech był płytki i trudny, ale Crenshaw i jego ludzie utrzymywali stałe tempo. W ciągu kilku minut wybiegli z lasu i zaczęli strzelać do samotnej postaci, stojącej pośrodku polany. 
  
 Alakhai Przebiegły wbiegł na polanę, odrzucając kopniakami gnijące ciała. Zaledwie kilka dni wcześniej szturm na Cytadelę okazał się śmiertelny w skutkach dla wielu jego mniej ważnych poddanych. Bawiły go armie śmiertelników i ich żądza pomsty na Legionie Ciemności, ale nie znalazł powodu, dla którego miałby ryzykować swe siły specjalne, by odeprzeć i tak mało skuteczną próbę opanowania jego twierdzy. Pozwolił żołnierzom Bractwa zniszczyć zarobaczywiałe kukiełki, wabiąc ich fałszywym uczuciem zwycięstwa. Wyczerpani walką żołnierze zeszli z pobojowiska, zmęczeni lecz zwycięscy. Prawdopodobnie wróciliby, przegrupowani i ze zwiększonym morale, gotowi do drugiego szturmu - tu tkwiła ich słabość. Alakhai uśmiechnął się szaleńczo, a jego umysł wypełnił się wizjami chaosu i rozlewu krwi. Nie zauważył mortyfikatorów do chwili, gdy pierwsza kula zrykoszetowała od jego ciężkiego pancerza. 
  
 Mortyfikatorzy rozbiegli się po całej polanie, ustawiając się pomiędzy dowódcą a wrogiem. Crenshaw ze śmiertelną precyzją wymierzył broń w głowę Alakhaia, gotując się do posłania kuli głęboko we wnętrze wykrzywionej czaszki Nefaryty. Uspokoił drżenie dłoni i raz strzelił, podczas gdy reszta drużyny okrążała polanę. Niestety, zanim kula Crenshawa dotarła do celu, Alakhai poczuł uderzenie innego, mniej celnego pocisku. Odwrócił się, by stawić czoła strzelcowi, wzniósł wysoko nad głowę straszliwego Mięsożercę i w ten sposób uniknął strzału Crenshawa. Nazgaroth w dłoni Nefaryty plunął śmiercią, skierowaną ku dwóm nacierającym mortyfikatorom. Siła zderzenia posłała obu mężczyzn kilka metrów do tyłu. Z ich ran i ust trysnęła krew. Ciała padły na ziemię. Sebastian Crenshaw poprawił uchwyt i ponownie nacisnął spust, wbrew wszystkiemu mając nadzieję, że drugi strzał będzie celniejszy od poprzedniego. Alakhai uniknął pocisku i wycelował swą broń w mortyfikatora. Bohater błyskawicznie rzucił się w kierunku dżungli. Pozostali mortyfikatorzy uważnie przyglądali się jego działaniom, gotowi powtórzyć każdy ruch. Sebastian Crenshaw obrócił się na pięcie i pobiegł do brzegu dżungli, przeklinając się za tak szybką ucieczkę, lecz jednocześnie zdając sobie sprawę, że potyczka zakończyłaby się klęską Bractwa niezależnie od tego czy pozostałby na polanie, czy też nie. 
  
 Później Crenshaw i pozostali przy życiu żołnierze rozpamiętywali szczegóły ataku na Cytadelę. Wszyscy byli zdruzgotani zwycięstwem Alakhaia, lecz nikt nie przeciwstawiał się nagłej decyzji dowódcy. Przegrana w bitwie z Legionem Ciemności była klęską, ale strata Sebastiana Crenshawa byłaby o wiele gorsza. Po zakończeniu spotkania nastroje się poprawiły. Crenshaw i jego zespół uderzą ponownie, gdy Cytadela nie będzie się tego spodziewać.