poniedziałek, 24 grudnia 2007
wtorek, 18 grudnia 2007
Actimel Szatana!
środa, 12 grudnia 2007
Windziarski Serwis Plotkarski
Blog Leniwego Hobbysty: misio raz jeszcze
Ponieważ futrzaka wystawię na najbliższym turnieju, obiecane ależwcalenieprzegięte statsy:
(W międzyczasie miśka podmalowałem trochę jeszcze - rozjaśniłem futro i dodałem rdzę gdzieniegdzie na pancerzu. No i poprawiłem lakierem matowym - już się nie błyszczy jak psu nosek)
czwartek, 6 grudnia 2007
Sawuar Wiwr po polsku
Znalezione w książce o kuchni polskiej - prawidłowe nakrycie stołu do obiadu. Okazało się że całe życie jadłem obiad bez jednego z podstawowych składników! A Ty czytelniku?
Z innej bajki - rozwiązanie zagadki, nikt nie zgadł ale 5 z 7 osób tu zaglądających jest spoza Warszawy, więc spoko. Chodziło o ekstraordynaryjną mgłę tego dnia.
Z innej bajki - rozwiązanie zagadki, nikt nie zgadł ale 5 z 7 osób tu zaglądających jest spoza Warszawy, więc spoko. Chodziło o ekstraordynaryjną mgłę tego dnia.
The King is dead. Long live the... Long!
Oczywiście King nie umarł, niemniej jednak przestał pisać kolejne książki swojego najsłynniejszego cyklu. Rzecz jasna GW nie zrezygnowało z Gotreka i Felixa, zmienił się tylko autor - kolejne tomy pisze Nathan Long.
Orcslayer - pierwsza książka Longa w cyklu, miała odświeżyć serię, pozbyto się powracających bohaterów drugoplanowych a akcję przeniesiono o 20 lat naprzód żeby podgonić do 'współczesnych' czasów Warhammera. Najprawdopodobniej Zabójca Orków nie sprzedał się najlepiej bo najnowszy tom wraca do osób, miejsc i wątków z początków serii.
Wracamy zatem do Nuln, który ('którego'? może 'Nulnu'? o_O) bohaterowie odwiedzają w drodze na północ gdzie szaleje Burza Chaosu (zwana przez fanów Wiosenną Mżawką Chaosu), odwiedzamy te same miejsca, spotykamy tych samych znajomych. Zabieg chyba udany bo czułem jakbym czytał jedną z powieści Kinga: sieka, chlanie, przeciąganie kciukiem po ostrzu topora, kultyści, wampiry, sterowiec, Malakai, Urlika a nawet Thanquol przez chwilę. Gotrek i Felix walczą z kultystami próbującymi zniszczyć Imperium od wewnątrz (co nie jest takie proste - to nie siekanie orków w górach i zabicie człowieka na ulicy niespecjalnie przechodzi w oczach władz), a jednocześnie starają się mieć na oku swoich nowych niespecjalnie godnych zaufania wspólników. Banalna, cudownie prosta lektura autobusowa; nie zmieniające się od lat pulp fantasy. Niestety Long znowu zafundował przekombinowane zakończenie ale na szczęście nie aż tak jak finałowy twist w Orcslayerze. Za to wydaje się być więcej humoru niż w poprzedniej książce, chwilami bardzo przypominającego ten Kinga (scena w luksusowym burdelu i "najpiękniejsza kobieta jaką widział w życiu" i kolejna i kolejna... sooo true :))
Ciekawostka - okazuje się że Felix na bieżąco przesyłał swoje pamiętniki bratu a ten je wydawał - w ten właśnie sposób fani na forum Portent próbowali wytłumaczyć niespójności w datach i wydarzeniach serii; taki miły gest w stronę wiernych czytelników.
To nie nazwy heavy metalowych kapel z lat 80 - czyli do tej pory ukazały się: Trollslayer (zbiór opowiadań), Skavenslayer (skaveńska inwazja Nuln), Daemonslayer (wyprawa na Pustkowia Chaosu), Dragonslayer (wyprawa na smoka[kto by zgadł?]), Beastslayer (oblężenie Praag), Vampireslayer (wampiry, mrok, emo), Gigantslayer (Albion, whisky, mgła), Orcslayer (odbicie krasnoludzkiej twierdzy) i Manslayer. Możliwości jest jeszcze wiele, choćby Lizardslayer, Ogreslayer, Hippogriffslayer... Kiedyś też chodziły plotki o planach wydania Kinslayer o młodości Gotreka.
Zapowiadany jest już Elfslayer (polski tytuł: Morderca Elfich Paralityków) nie mogę się już doczekać...
Orcslayer - pierwsza książka Longa w cyklu, miała odświeżyć serię, pozbyto się powracających bohaterów drugoplanowych a akcję przeniesiono o 20 lat naprzód żeby podgonić do 'współczesnych' czasów Warhammera. Najprawdopodobniej Zabójca Orków nie sprzedał się najlepiej bo najnowszy tom wraca do osób, miejsc i wątków z początków serii.
Wracamy zatem do Nuln, który ('którego'? może 'Nulnu'? o_O) bohaterowie odwiedzają w drodze na północ gdzie szaleje Burza Chaosu (zwana przez fanów Wiosenną Mżawką Chaosu), odwiedzamy te same miejsca, spotykamy tych samych znajomych. Zabieg chyba udany bo czułem jakbym czytał jedną z powieści Kinga: sieka, chlanie, przeciąganie kciukiem po ostrzu topora, kultyści, wampiry, sterowiec, Malakai, Urlika a nawet Thanquol przez chwilę. Gotrek i Felix walczą z kultystami próbującymi zniszczyć Imperium od wewnątrz (co nie jest takie proste - to nie siekanie orków w górach i zabicie człowieka na ulicy niespecjalnie przechodzi w oczach władz), a jednocześnie starają się mieć na oku swoich nowych niespecjalnie godnych zaufania wspólników. Banalna, cudownie prosta lektura autobusowa; nie zmieniające się od lat pulp fantasy. Niestety Long znowu zafundował przekombinowane zakończenie ale na szczęście nie aż tak jak finałowy twist w Orcslayerze. Za to wydaje się być więcej humoru niż w poprzedniej książce, chwilami bardzo przypominającego ten Kinga (scena w luksusowym burdelu i "najpiękniejsza kobieta jaką widział w życiu" i kolejna i kolejna... sooo true :))
Ciekawostka - okazuje się że Felix na bieżąco przesyłał swoje pamiętniki bratu a ten je wydawał - w ten właśnie sposób fani na forum Portent próbowali wytłumaczyć niespójności w datach i wydarzeniach serii; taki miły gest w stronę wiernych czytelników.
To nie nazwy heavy metalowych kapel z lat 80 - czyli do tej pory ukazały się: Trollslayer (zbiór opowiadań), Skavenslayer (skaveńska inwazja Nuln), Daemonslayer (wyprawa na Pustkowia Chaosu), Dragonslayer (wyprawa na smoka[kto by zgadł?]), Beastslayer (oblężenie Praag), Vampireslayer (wampiry, mrok, emo), Gigantslayer (Albion, whisky, mgła), Orcslayer (odbicie krasnoludzkiej twierdzy) i Manslayer. Możliwości jest jeszcze wiele, choćby Lizardslayer, Ogreslayer, Hippogriffslayer... Kiedyś też chodziły plotki o planach wydania Kinslayer o młodości Gotreka.
Zapowiadany jest już Elfslayer (polski tytuł: Morderca Elfich Paralityków) nie mogę się już doczekać...
poniedziałek, 26 listopada 2007
Blog Leniwego Hobbysty: niedźwiedź!
Nareszcie udało się coś skończyć! Zaiste niełatwo maluje się mając mając do dyspozycji tylko weekendy, w które dodatkowo trzeba też obskoczyć imprezy i leczyć kaca.
Dziś coś wyjątkowego - strzelający laserem z oczu niedźwiedź Bauhausu! Dostałem go na ostatnie urodziny (dwudzieste czwarte oczywiście) wśród reszty rewelacyjnych prezentów. Misia wyrzeźbił Rafał Szwelicki a masoneria zwana Komitetem napisała zasady i certyfikat upoważniający do używania go na warszawskich turniejach. Dawno nic mnie tak nie uradowało i zaskoczyło jak ten misiek :)
Oczywiście zapomniałem zasad do zeskanowania, ale może to i lepiej będzie większa niespodzianka na najbliższym turnieju. Powiedzmy tylko że słaby nie jest :)
piątek, 23 listopada 2007
Zagadka
czwartek, 22 listopada 2007
It's a red hat ninjas attack!
Tak relatywnie patrząc to w zasadzie bardzo fajną pracę mam.
Nie działa mi blogspot - to znaczy nie pokazuje się ten panel gdzie można dodawać fotki, formatować tekst etc. Na szczęście miałem jeszcze tego drafta. Nie wiem jeszcze czy to wina naszego e-safe czy gógli, jedno jest pewne: ktoś mi za to zapłaci...
Nie działa mi blogspot - to znaczy nie pokazuje się ten panel gdzie można dodawać fotki, formatować tekst etc. Na szczęście miałem jeszcze tego drafta. Nie wiem jeszcze czy to wina naszego e-safe czy gógli, jedno jest pewne: ktoś mi za to zapłaci...
środa, 31 października 2007
Wielkie Zagadki Wszechświata cz.3: Groza instrukcji obsługi
Lek na gardło. Jak zawsze należy zapoznać się z ulotką. Klasyczne 'wtf?' może nastąpić już przy punkcie pierwszym:
Ale to banał - wystarczy zrozumienie języka starożytnych marsjańskich farmaceutów. Przy użyciu podpałki do grilla zagadka jest już natury logicznej:
Szczerze mówiąc, mimo licznych prób nie udało mi się nigdy użyć tej podpałki zachowując jednocześnie zasady bezpieczeństwa z instrukcji.
Na zakończenie część o ładowaniu potężnych baterii z 'mamuala' do chińskiej repliki MP5:
W tym przypadku można robić konkurs na ulubiony cytat.
Ale to banał - wystarczy zrozumienie języka starożytnych marsjańskich farmaceutów. Przy użyciu podpałki do grilla zagadka jest już natury logicznej:
Szczerze mówiąc, mimo licznych prób nie udało mi się nigdy użyć tej podpałki zachowując jednocześnie zasady bezpieczeństwa z instrukcji.
Na zakończenie część o ładowaniu potężnych baterii z 'mamuala' do chińskiej repliki MP5:
W tym przypadku można robić konkurs na ulubiony cytat.
Hejże, glujże! Żeglarzu!
Żeglarska trylogia - Amsterdam, prosto z eee... no z Amsterdamu.
Część pierwsza 'Explorator' ma 6,8% - zaskakująco gładkie i łagodne wręcz aksamitne :) Może to wpływ lekkiego kaca przy piciu ale było cudowne i nadaje nowe znaczenie przysłowiu 'piwo z rana jak śmietana'. Ciąg dalszy - 'Navigator' (zapewne od nawigowania do wc, które się zaczyna) ma znajomy smak Warki Strong - 'gęste', słodkie piwo. Trochę za słodkie.
Część finalna to 'Maximator' i 11,6% - jeszcze słodsze od 'Navigatora' i delikatnie czuć alkohol ale w tym momencie to już zupełnie nie przeszkadza a nawet zdaje się być przyjemną goryczką :)
W trzeciej części 'Powrotu do przeszłości' była scena gdy do rozpędzenia lokomotywy stosowali w odpowiedniej kolejności trzy brykiety z paliwem, każdy w innym kolorze. Ten trzypak działa odwrotnie - wprowadził mnie w stan cudownego nieróbstwa i marazmu. Do tego stopnia że nie chcąc ruszyć się z miejsca obejrzałem 'Gwiazdy tańczą na lodzie'. Tak! Gwiazdy kurwa na pieprzonym lodzie! Kto to w ogóle ogląda? I po co? I co będzie następne? Spodziewam się 'gwiazd tańczących pod wodą' i jak będą możliwości techniczne 'gwiazd tańczących w kosmosie'. Zacznę oglądać na stałe gdy powstanie program 'Przebrzmiałe gwiazdy chcące przypomnieć o swoim istnieniu dostają broń, amunicję i są zamykane w opuszczonej fabryce; last man standing wygrywa' ale tego oczywiście nikt nie wyprodukuje bo nazwa za długa :/
Acha, dobre piwo.
Część pierwsza 'Explorator' ma 6,8% - zaskakująco gładkie i łagodne wręcz aksamitne :) Może to wpływ lekkiego kaca przy piciu ale było cudowne i nadaje nowe znaczenie przysłowiu 'piwo z rana jak śmietana'. Ciąg dalszy - 'Navigator' (zapewne od nawigowania do wc, które się zaczyna) ma znajomy smak Warki Strong - 'gęste', słodkie piwo. Trochę za słodkie.
Część finalna to 'Maximator' i 11,6% - jeszcze słodsze od 'Navigatora' i delikatnie czuć alkohol ale w tym momencie to już zupełnie nie przeszkadza a nawet zdaje się być przyjemną goryczką :)
W trzeciej części 'Powrotu do przeszłości' była scena gdy do rozpędzenia lokomotywy stosowali w odpowiedniej kolejności trzy brykiety z paliwem, każdy w innym kolorze. Ten trzypak działa odwrotnie - wprowadził mnie w stan cudownego nieróbstwa i marazmu. Do tego stopnia że nie chcąc ruszyć się z miejsca obejrzałem 'Gwiazdy tańczą na lodzie'. Tak! Gwiazdy kurwa na pieprzonym lodzie! Kto to w ogóle ogląda? I po co? I co będzie następne? Spodziewam się 'gwiazd tańczących pod wodą' i jak będą możliwości techniczne 'gwiazd tańczących w kosmosie'. Zacznę oglądać na stałe gdy powstanie program 'Przebrzmiałe gwiazdy chcące przypomnieć o swoim istnieniu dostają broń, amunicję i są zamykane w opuszczonej fabryce; last man standing wygrywa' ale tego oczywiście nikt nie wyprodukuje bo nazwa za długa :/
Acha, dobre piwo.
piątek, 19 października 2007
Dawno, dawno temu w bardzo kawaii galaktyce
Takie cudo udało mi się dorwać - oryginalna trylogia Star Wars w wersji mangowej. Łakomy kąsek dla każdego nerda :) Szczerze mówiąc wygląda to lepiej niż jakikolwiek inny komiks SW jaki do tej pory widziałem (a było ich sporo), stylizowana trochę odrealniona kreska pasuje do tego, bądź co bądź, naiwnie bajkowego scenariusza.
Komiks jest w wydaniu amerykańskim (jak wszystko z SW wydany przez Dark Horse) - czyli lustrzane odbicie japońskiego, co akurat bardzo fajnie wygląda bo komiks w ten sposób nie powtarza ujęć filmu. Rysownicy w każdej części są inni, co widać - styl ewoluuje od dość cukierkowatej kreski w Nowej Nadziei do przypominającej tą z Ality w Powrocie Jedi.
Scenariusz trzyma się bardzo wiernie filmu, tylko niektóre sceny zostały rozwinięte. Pojedynek Obi-Wana z Vaderem w końcu wygląda przyzwoicie, walka z Boba Fettem też jest trochę dłuższa, plus parę innych drobiazgów.
Komiks dostaje Międzynarodowy Znak Akceptacji Christofa :) Rzecz warta ściągnięcia (Ze sklepu, ze sklepu oczywiście! A co myślałeś?! ;)), i to nawet w wersji japońskiej - skoro słyszałem podczas czytania muzykę Williamsa, to pewnie i dubbing się przy odpowiednich scenach włącza (serio, chyba oglądałem SW jeden raz za dużo)
Acha, i Han strzela pierwszy :)
Komiks jest w wydaniu amerykańskim (jak wszystko z SW wydany przez Dark Horse) - czyli lustrzane odbicie japońskiego, co akurat bardzo fajnie wygląda bo komiks w ten sposób nie powtarza ujęć filmu. Rysownicy w każdej części są inni, co widać - styl ewoluuje od dość cukierkowatej kreski w Nowej Nadziei do przypominającej tą z Ality w Powrocie Jedi.
Scenariusz trzyma się bardzo wiernie filmu, tylko niektóre sceny zostały rozwinięte. Pojedynek Obi-Wana z Vaderem w końcu wygląda przyzwoicie, walka z Boba Fettem też jest trochę dłuższa, plus parę innych drobiazgów.
Komiks dostaje Międzynarodowy Znak Akceptacji Christofa :) Rzecz warta ściągnięcia (Ze sklepu, ze sklepu oczywiście! A co myślałeś?! ;)), i to nawet w wersji japońskiej - skoro słyszałem podczas czytania muzykę Williamsa, to pewnie i dubbing się przy odpowiednich scenach włącza (serio, chyba oglądałem SW jeden raz za dużo)
Acha, i Han strzela pierwszy :)
poniedziałek, 15 października 2007
czwartek, 11 października 2007
Wielkie Zagadki Wszechświata cz.1: Kolo w poncho, lasia w bikini...
środa, 10 października 2007
Blog Leniwego Hobbysty: jak to się robi w Bridgetown
Stało się jasne że nie zdążę z Crescentią na Bazyla. Malowanie zupełnie nie idzie, w domu bywam przelotnie, w zasadzie mógłbym karimatę rozłożyć w serwerowni i zamieszkać w pracy, może wtedy znalazłbym czas na figurki. Ale dość wymówek, w poniedziałek w Paradoxie obiecałem o podejściu do speedpaintingu w przygotowywaniu modeli napisać.
Przygotowanie: usuniecie nadlewek i linii podziału - absolutnie konieczne, ale szybko idzie, wystarczy pilnik i nóż (nie musi być bardzo ostry i raczej solidniejszy niż do tapet). Mycie - nie widzę potrzeby jeśli model wcześniej do słoika ze smalcem nie wpadł; w ogóle bym o tym nie pisał ale dzięki temu mam pretekst tą fotkę wrzucić i zwiększyć oglądalność :) Sklejanie - zdecydowanie super glue, do wszystkiego się nadaje. Czasami potrzebne będzie łączenie na sztyfty i zaklejanie niedokładności połączeń green stuffem. Piasek do podstawek przyklejam już na tym etapie, wikolem - super glue zlepia piasek w grudki.
Malowanko: oczywiście czarny podkład po całości (także jeśli figurka była wcześniej malowana, zmywanie starej farby w ostateczności), potem dużym pędzlem (używam 16) podstawowy kolor podstawki i drybrush (trochę mniejszym - 14 :)) Potem poprawka rozwodnioną czarną farbą całej figurki. Kolory - oczywiście tylko te farby, które dobrze kryją, Foundation z Citadela są cudowne; dobór konkretny kolorów to już inny temat.
Techniki: drybrush! Drybrush jest największym wynalazkiem ludzkości po piwie. Rozjaśnienia ręczne - tylko na krawędziach. Blending - to efekt Photoshopa - nikt tak normalnie nie maluje, tak jak te sześciopaki na brzuchach spartan w 300 - wiadomo że takie rzeczy są niemożliwe, efekty specjalne i tyle. Przy szczegółach typu oczy, symbole etc. warto zwolnić - odwrócą uwagę od tandetności reszty.
Wykończenie: banalnie i szybko można przykleić trawkę, a efekt jet rewelacyjny. Na koniec walę po całości błyszczącym lakierem. I gotowe - mamy szybko i brzydko pomalowany model :)
O mojej filozofii malowania, doboru kolorów etc. jeszcze napiszę, a co.
Przygotowanie: usuniecie nadlewek i linii podziału - absolutnie konieczne, ale szybko idzie, wystarczy pilnik i nóż (nie musi być bardzo ostry i raczej solidniejszy niż do tapet). Mycie - nie widzę potrzeby jeśli model wcześniej do słoika ze smalcem nie wpadł; w ogóle bym o tym nie pisał ale dzięki temu mam pretekst tą fotkę wrzucić i zwiększyć oglądalność :) Sklejanie - zdecydowanie super glue, do wszystkiego się nadaje. Czasami potrzebne będzie łączenie na sztyfty i zaklejanie niedokładności połączeń green stuffem. Piasek do podstawek przyklejam już na tym etapie, wikolem - super glue zlepia piasek w grudki.
Malowanko: oczywiście czarny podkład po całości (także jeśli figurka była wcześniej malowana, zmywanie starej farby w ostateczności), potem dużym pędzlem (używam 16) podstawowy kolor podstawki i drybrush (trochę mniejszym - 14 :)) Potem poprawka rozwodnioną czarną farbą całej figurki. Kolory - oczywiście tylko te farby, które dobrze kryją, Foundation z Citadela są cudowne; dobór konkretny kolorów to już inny temat.
Techniki: drybrush! Drybrush jest największym wynalazkiem ludzkości po piwie. Rozjaśnienia ręczne - tylko na krawędziach. Blending - to efekt Photoshopa - nikt tak normalnie nie maluje, tak jak te sześciopaki na brzuchach spartan w 300 - wiadomo że takie rzeczy są niemożliwe, efekty specjalne i tyle. Przy szczegółach typu oczy, symbole etc. warto zwolnić - odwrócą uwagę od tandetności reszty.
Wykończenie: banalnie i szybko można przykleić trawkę, a efekt jet rewelacyjny. Na koniec walę po całości błyszczącym lakierem. I gotowe - mamy szybko i brzydko pomalowany model :)
O mojej filozofii malowania, doboru kolorów etc. jeszcze napiszę, a co.
piątek, 5 października 2007
Bad Company
wtorek, 2 października 2007
Tylko teraz, tylko u nas!
Jak często zdarzało ci się to? [Film z kamery operacyjnej na hełmie oficera SWAT. Wnętrze furgonetki, wszyscy szykują się do wyjścia, nagle kamera zatrzymuje się na policjancie bez maski. 'Frank, gdzie twoja kominiarka?! Fuck, fuck! Przerywamy operację! Abort, abort!'] Albo to? [Wnętrze komisariatu. Policjant pokazuje zatrzymanemu nagranie z kamery sklepowej. Widać na nim wyraźnie twarz człowieka kradnącego konserwy w spożywczaku. Zatrzymany zrezygnowany wali się ręką w czoło]
Ale nigdy więcej! Ponieważ teraz jest: Kominiarka w saszetce!
Naszą niesamowitą kominiarkę możesz mieć już za jedyne 5,99. Mieści się do kieszeni w spodniach, marynarce, czy mundurze. Jeśli kradniesz w niemieckich supermarketach, napadasz na stacje benzynowe, pracujesz w policji albo po prostu w ramach żartu chcesz udać raid ATF na urodziny kolegi - ta jedyna w swoim rodzaju kominiarka w saszetce jest dla ciebie!
Normalne kominiarki utrudniają oddychanie, są gorące i mogą podrażniać skórę - nasza dodatkowo zadba o Twoją cerę!
[Film: Andrzej Bryl w ogródku przy grillu. 'Używam kominiarki w saszetce od lat, jest poręczna i niezawodna a skóra mojej twarzy jest jędrna i gładka']
Jeśli zadzwonisz teraz dodatkowo dostaniesz uzupełniający się z kominiarką ściemniający włosy szampon z wyciągiem z czarnucha! Już nie musisz się wstydzić że jesteś blondynem!
...A potem ludzie się dziwią z czego się brechtam w łazience.
Ale nigdy więcej! Ponieważ teraz jest: Kominiarka w saszetce!
Naszą niesamowitą kominiarkę możesz mieć już za jedyne 5,99. Mieści się do kieszeni w spodniach, marynarce, czy mundurze. Jeśli kradniesz w niemieckich supermarketach, napadasz na stacje benzynowe, pracujesz w policji albo po prostu w ramach żartu chcesz udać raid ATF na urodziny kolegi - ta jedyna w swoim rodzaju kominiarka w saszetce jest dla ciebie!
Normalne kominiarki utrudniają oddychanie, są gorące i mogą podrażniać skórę - nasza dodatkowo zadba o Twoją cerę!
[Film: Andrzej Bryl w ogródku przy grillu. 'Używam kominiarki w saszetce od lat, jest poręczna i niezawodna a skóra mojej twarzy jest jędrna i gładka']
Jeśli zadzwonisz teraz dodatkowo dostaniesz uzupełniający się z kominiarką ściemniający włosy szampon z wyciągiem z czarnucha! Już nie musisz się wstydzić że jesteś blondynem!
...A potem ludzie się dziwią z czego się brechtam w łazience.
poniedziałek, 1 października 2007
Blog Leniwego Hobbysty: Zarobiony Weekend Pracy of Work
Plan był taki: mam wolną chatę na weekend, zamykam się w domu z zapasem browców i maluję do upadłego żeby nadrobić zaległości w nowej armii na Bazyliszka. No więc... może nie do końca wyszło, ale za to reckę nowych ciekawych piw będę mógł strzelić :) Jedynie, nadludzkim wysiłkiem, skończyłem Proroka a to cała jednostka jakby nie patrzeć...
A przy okazji - te nowe 'foundation paints' z GW są rewelacyjne z punktu widzenia lenia, nie wyobrażam sobie malowania np żółtego inną metodą.
Z dobrych wiadomości - pobiera mnie jakaś grypa, jak się uda pójść na zwolnienie to jest jeszcze szansa :)
A przy okazji - te nowe 'foundation paints' z GW są rewelacyjne z punktu widzenia lenia, nie wyobrażam sobie malowania np żółtego inną metodą.
Z dobrych wiadomości - pobiera mnie jakaś grypa, jak się uda pójść na zwolnienie to jest jeszcze szansa :)
piątek, 28 września 2007
Nuclear Vegetarian
Coś na weekend: Nuclear Vegetarian - szybkie żarcie do piwa i filmu.
Składniki: puszka czerwonej fasoli, puszka pomidorów (bez skóry), 4 piwa, czosnek, papryczki piri piri, tabasco (lub podobny sos), cebula. Jak musisz jeść coś co miało imię: dodatkowo kawałek kiełbasy.
Cebulę (pół jak większa) siekamy, tak samo 10 papryczek (jak nie chce nam się siekać piri piri może być Sambal Oelek). Na patelnie z rozgrzanym olejem wrzucamy cebulę i wciskamy ząbek czosnku (dla aromatu, można się obejść bez niego tak na prawdę). Gdy cebula się trochę podsmaży wrzucamy fasolę (odsączoną, bez zalewy), papryczki i pomidory (z zalewą, można też je wcześniej podziabać nożem w puszcze). Polewamy dużą ilością tabasco.
Wersja Nuclear Carnivore - tylko po pół puszki fasoli i pomidorów ale do tego smażymy posiekaną kiełbasę lub inną padlinę.
Gotujemy na patelni cały czas mieszając aż zgęstnieje do postaci jadalnej widelcem. Podawać z piwem. Enjoy.
Składniki: puszka czerwonej fasoli, puszka pomidorów (bez skóry), 4 piwa, czosnek, papryczki piri piri, tabasco (lub podobny sos), cebula. Jak musisz jeść coś co miało imię: dodatkowo kawałek kiełbasy.
Cebulę (pół jak większa) siekamy, tak samo 10 papryczek (jak nie chce nam się siekać piri piri może być Sambal Oelek). Na patelnie z rozgrzanym olejem wrzucamy cebulę i wciskamy ząbek czosnku (dla aromatu, można się obejść bez niego tak na prawdę). Gdy cebula się trochę podsmaży wrzucamy fasolę (odsączoną, bez zalewy), papryczki i pomidory (z zalewą, można też je wcześniej podziabać nożem w puszcze). Polewamy dużą ilością tabasco.
Wersja Nuclear Carnivore - tylko po pół puszki fasoli i pomidorów ale do tego smażymy posiekaną kiełbasę lub inną padlinę.
Gotujemy na patelni cały czas mieszając aż zgęstnieje do postaci jadalnej widelcem. Podawać z piwem. Enjoy.
czwartek, 27 września 2007
Fifteen Hours
Podstawowy trening: cztery miesiące, transport międzyplanetarny: siedem tygodni, oczekiwany czas przeżycia: piętnaście godzin
Po przeczytaniu tej książki moje pierwsze wrażenie było: 'Jak GW mogło to dopuścić do druku?' Fluff Warhammera 40K pokazuje bez złudzeń że świat przyszłości to nie jest wesołe miejsce gdzie chciałoby się założyć rodzinę i wychowywać dzieci, ale książka Mitchela Scanlona może najbardziej zapalonego gracza Gwardii Imperialnej wpędzić w ciężką depresję.
W skrócie: młody człowiek zostaje powołany, trafia na pole bitwy, pozbywa się złudzeń co do bohaterstwa, służby wojskowej i Imperium po czym (spoiler alert) umiera w okopie przytrzymując wylewające się wnętrzności. Ryzykowny ruch - wydanie tak antywojennej książki przez firmę zarabiającą na sprzedaży małych żołnierzyków ale kawałek naprawdę niezłego (choć lekko dołującego) czytadała. Jako pracownik Dużego Urzędu PAństwowego obserwujący rozgrywki pomiędzy dyrektorami, kierownikami i pełnomocnikami muszę też zwrócić uwagę jak pięknie opisana jest cała kadra dowodząca - w 99% grupa niekompetentnych idiotów próbujących chronić swoje tyłki, samo życie...
Graczu pomnij Arvina Larna - jeszcze dziś zamień lasguny swojej gwardii na grabie i łopaty a Chimery przerób na ciągniki, acha i jak ktoś będzie Cię wysyłał za ocean walczyć za wolność waszą i naszą, każ mu się pier...
Po przeczytaniu tej książki moje pierwsze wrażenie było: 'Jak GW mogło to dopuścić do druku?' Fluff Warhammera 40K pokazuje bez złudzeń że świat przyszłości to nie jest wesołe miejsce gdzie chciałoby się założyć rodzinę i wychowywać dzieci, ale książka Mitchela Scanlona może najbardziej zapalonego gracza Gwardii Imperialnej wpędzić w ciężką depresję.
W skrócie: młody człowiek zostaje powołany, trafia na pole bitwy, pozbywa się złudzeń co do bohaterstwa, służby wojskowej i Imperium po czym (spoiler alert) umiera w okopie przytrzymując wylewające się wnętrzności. Ryzykowny ruch - wydanie tak antywojennej książki przez firmę zarabiającą na sprzedaży małych żołnierzyków ale kawałek naprawdę niezłego (choć lekko dołującego) czytadała. Jako pracownik Dużego Urzędu PAństwowego obserwujący rozgrywki pomiędzy dyrektorami, kierownikami i pełnomocnikami muszę też zwrócić uwagę jak pięknie opisana jest cała kadra dowodząca - w 99% grupa niekompetentnych idiotów próbujących chronić swoje tyłki, samo życie...
Graczu pomnij Arvina Larna - jeszcze dziś zamień lasguny swojej gwardii na grabie i łopaty a Chimery przerób na ciągniki, acha i jak ktoś będzie Cię wysyłał za ocean walczyć za wolność waszą i naszą, każ mu się pier...
środa, 26 września 2007
Blog Leniwego Hobbysty: the story so far
Blog Leniwego Hobbysty wystartował w 2004 roku na forum Wargamera, jako sposób na mobilizację przy kolejnych projektach. Wrzucałem tam świeżo skończone figuraski i prace w toku a ludzie komentowali, z reguły mieszając je z błotem niemiłosiernie ;).
Ostatnio podjąłem się pomalowania od nowa armii Crescentian do Warzone na nadchodzące Mistrzostwa Polski podczas Bazyliszka 2007. Niestety na razie postępy są kiepskie: prawie skończona jedna figurka, jeszcze pięćdziesiąt do zrobienia. Najbliższy weekend planuję spędzić o chlebie i piwie, całkowicie na malowaniu. Dramatyczna walka z czasem trwa... ;)
Ostatnio podjąłem się pomalowania od nowa armii Crescentian do Warzone na nadchodzące Mistrzostwa Polski podczas Bazyliszka 2007. Niestety na razie postępy są kiepskie: prawie skończona jedna figurka, jeszcze pięćdziesiąt do zrobienia. Najbliższy weekend planuję spędzić o chlebie i piwie, całkowicie na malowaniu. Dramatyczna walka z czasem trwa... ;)
Start
Po co i dlaczego blog? Po pierwsze jako rozwinięcie starego Blogu Leniwego Hobbysty z forum WG - stworzonego do mobilizacji przy paćkaniu figurek, po drugie bo Szczur, Rademon i Pieta założyli i mają fajne blogi, po trzecie - właśnie zauważyłem że jak mam konto na gmailu to od razu mam na Bloggerze, więc czemu nie spróbować :).
Będzie pulpowo, okołofigurkowo i niegramatycznie. Jak zawsze będę bardzo wdzięczny za wszystkie komentarze, nawet te nieprzychylne bo i tak je wyedytuję a autorów zbanuję ;).
Disclaimer: teksty o filmach, książkach, komiksach zawierają bezczelne spojlery :)
Będzie pulpowo, okołofigurkowo i niegramatycznie. Jak zawsze będę bardzo wdzięczny za wszystkie komentarze, nawet te nieprzychylne bo i tak je wyedytuję a autorów zbanuję ;).
Disclaimer: teksty o filmach, książkach, komiksach zawierają bezczelne spojlery :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)