sobota, 17 maja 2003

Vatier (Cybertronic) vs Christof (Bauhaus) - 17.V.2003

Kanały!!! Znowu. Prześladują mnie.
No cóż mogłem więcej powiedzieć. Wyciągamy figurki i jazda. Pierwsza gra na dodatek z Krzyśkiem po prostu nie mogło być lepiej. Siły mniej więcej mieliśmy wyrównane. On stracił żelazko i Huzarów na saurusach ja oczywiście dwa EDDy. (zostały odesłane na przegląd).
Może kilka słów o polu bitwy, a raczej o labiryncie kanałów. Można było śmiało powiedzieć, iż składały się z dwóch części. Pierwsza to biegnący po prawej stronie szeroki korytarz przez cały stół. Odchodziły od niego odnogi a mniej więcej na samym środku po oby stronach były ślepe pomieszczenia z celami. Druga część po lewej i na środku to prawdziwa gmatwanina korytarzy i pomieszczeń tam rozłożone były 3 cele.
Po zastanowieniu stwierdziłem iż kluczowe do zwycięstwa będą te dwa cele przy głównym korytarzu. Czego najbardziej obawiałem się w armii Krzyska??? Oczywiście Vulkany. Straszne maszyny - nie do zdarcia oraz Dragonów którzy z bardzo wysokim pancerzem będą trudni do zabicia. Teren dla nas obu jednakowy ale wiedziałem, że będzie ciężko.
I zaczęło się.
Krzyś wypalił z grubej rury pchnął w główny kanał (tam gdzie były dwa cele) drużynę Vulkanów, ja naprzeciw Atylle on następnie dragonów no to by nie być dłużnym Wincenta a Krzyś Haupt Kapitana von Juntza (nie byłem świadom co to za morderca!!) no to ja jeszcze na ta stronę dodałem Machinatorów (strasznie lubię wygląd tej jednostki) oraz snajpera szaserów i szasera z wyrzutnia rakiet.
Na środek Krzysiek ustawił dwie jednostki milicji (chyba po osiem modeli każda) oraz kapitana Dragonów. Oczywiście większość jednostek Bauhasu była dodatkowo dopakowana a to lepsze strzelanie a to lepsza broń, ech...
Natomiast ja na środek wpakowałem pozostałe 3 drużyny szaserów jedną Atylle i Zatraconych oczywiście nad całością panował mój prorok.
W pierwszej i drugiej turze praktycznie nic się nie działo - każdy szedł do przodu. Jak najszybciej zająć cele. Może tu opisze jak ustawione były moje odziały w szerokim kanale. Na przedzie Atylle za nimi Wincenty z Diana a na końcu Wyrzutnia rakiet. Bokiem przemykał się odział machinatorów i snajper. Mieli zajść od tyłu jednostki Krzyśka. Naprzeciw znajdowała się drużyna Vulkanów za nią Dragoni a na końcu Juntz.
Trzecia tura i jakież było moje zdziwienie gdy Krzysiek wygrywając inicjatywę wychodząc do przodu specjalistą z granatami Dragonów trafia i zabija mi...... Dianę!!! No nie zdenerwowałem się okrutnie Za Atylli wybiega mój kolega z rakietą celuje iiiiiiii NIC Vulkany zajmują jeden cel, ale jeden nie zdążył się schować Wincenty podnosi swojego wielkiego.... gana i rozwala opancerzonego facia. Krzysiek był równie zdumiony jak ja. Pozostałe jednostki nic nie mogą zrobić z powodu wąskiego korytarza.
Na środku udaje mi się zająć dwa cele. Krzysiek wyraźnie zaczyna przygotowywać się do odbicia jednego z celów zajętych przeze mnie - powoli zbliża się oddziałem milicji. Drugi oddział kieruje się do ostatniego celu.
Kolejna tura to znowu popis Wincenta!!! Seria z CKMu i Vulkan staje w płomieniach przenoszę ogień na dragonów i padają dwa trupy. To mi się podoba. Krzysiek nie pozostaje dłużny Rozwala mi wyrzutnię rakiet i jednego Atylle. Machinatorzy wraz z Snajperem przygotowują się do akcji wyjścia na tyły - teraz to tylko wygrać inicjatywę. Na środku niesamowita sytuacja Milicjanci podchodzą do moich czekających szaserów 3 testy 3 trafienia i 3 trupy. Niesamowita skuteczność!!! Linia milicji załamuje się i zaczynają się wycofywać. Druga drużyna milicji zajmuje ostatni cel i przygotowuje się do obrony pomieszczenia.
Teraz najważniejszy rzut na inicjatywę. Chwila napięcia i klapa - prorok zasłabł?? Krzychu widząc zagrożenie cofa się Juntzem i masakruje moich machinatorów 13 BS na wjazd + Broń 3. Arghhhh! Wąski korytarz stał się dla moich dzielnych wojowników śmiertelna pułapką - giną wszyscy, z wyjątkiem snajpera, który stał za rogiem. Wychodzi strzela i pudłuje dwukrotnie. Toż to dupa nie snajper!! Za to w korytarzu się odgryzam Atylla ze szturmówki rozwala ostatniego Vulkana (Krzychu zgrzyta zębami) i zajmuje cel. Wymiana ognia pomiędzy Dragonami a Wincentym kończy się rozbiciem drużyny (zostają 3 modele) a zarazem śmiercią mojego super bohatera, szkoda.
Na środku moi szaserzy rozwalają całkowicie drużynę milicji. Pozostałe drużyny ciągną w kierunku ostatniego celu.
W kolejnej turze mój snajper znowu strzela w Juntza i zadaje mu tylko jedna ranę. Ginie kilka sekund później od kul LKMa. Czyli w głównym kanale został mi tylko 1 model - Atylla. Nie jest za dobrze. Ustawiam się za winklem i czekam (może uda mi się przeżyć i utrzymać ten decydujący punkt, obaj mieliśmy zajęte po 2 cele). Środek praktycznie nic się nie dzieje. Jedna drużyna dochodzi wreszcie do pomieszczenia z ostatnim celem. Wdaje się w wymianę ognia, ale bez rezultatów.
Krzysiek dodatkowo wzmocnił drużynę milicji przybyłym kapitanem dragonów.
Przed ostatnia tura najważniejszy punkt to główny kanał. Krzysiek ściąga Juntza a mój Atylla ostrzeliwuje dragonów. Jednak kule odbijają się od pancerzy a sam robot dostaje jedna ranę i wpada w panikę. Ja też. Czyżby cały wysiłek poszedł na marne?? Koncentruje się nad zdobyciem pomieszczenia zajmowanego przez milicje, huraganowy ogień nic nie daje z uwagi na to iż wejście stanowi wąski korytarzyk co powoduje zablokowanie moich jednostek. Jestem praktycznie bez silny.    Ostatnia tura. Zza winkla wychodzi mój kat - Haupt Kapitan Konrad von Juntz ze swoim lekkim karabinem maszynowym. Lekko wychyla się do tyłu, naciska spust, na toczącej kostce widzę same jedynki... Głowa Atylli eksploduje w morzu iskier.
To koniec
Jakie wnioski mogę wysnuć z tej rozgrywki??
Do porażki przyczyniłem się wyłącznie ja sam. Miałem oddziały, które praktycznie nie wzięły udziału w grze. I gdybym przynajmniej jeden z nich przesłał do głównego kanału być może los potoczyłby się inaczej. Jakie słowa mam na pocieszenie?? Jestem chyba teraz najbardziej doświadczonym graczem w kanałach, ale czy coś z tego wynika??


Vatier

17.V.2003 - Warszawa



I znów do Gimnazjum nr 2 przy ulicy Narbutta 65/71 przybyła młodzież nietypowa dla tego obiektu - czyli taka której 'Green Stuff' w pierwszej kolejności kojarzy się z masą modelarską a dopiero potem z fają. Tym razem turniej odbył się na parterze, lokalizacja chyba lepsza..
Na turniej przyszło więcej ludzi niż ostatnio i jeśli ta tendencja zwyżkowa się utrzyma to na następnym turnieju bedą już grały 14,4 osoby ;)  Stoły były podobne jak ostatnio, tylko miasta były dwa - tu podziękowania dla wszystkich osób które przyniosły teren.

Zwycięzcą został Bukov ukrywający się podczas poprzedniego turnieju jako Tomek, nagrodą główną była koszulka z rysunkiem wykonanym przez Corteza. 


Punkty z malowanie

Punktacja końcowa