Gimnazjum nr 2 przy ulicy Narbutta 65/71 było obiektem najazdu dyszących żądzą krwi bestii, oszołominych narkotykami szaleńców oraz despotów, którzy najchętniej wysłali by swoich podwładnych na rzeź. I tak codziennie od poniedziałku do piątku. Ważne jest jednak co się działo w sobotę 22.III.2003 - pierwszy od długiego czasu turniej WarZone.
Nie była to jedyna wymagająca sprytu i znajomości taktyki impreza tego dnia - na parterze odbywała się giełda używanych ubrań; dla przeciętnego gracza nie było tam jednak nic interesującego chyba żeby uznał że w różowym będzie się dobrze kamuflował na Marsie. Po przebiciu sie przez wieszaki z marszczonymi dresami można było dotrzeć na pierwsze piętro gdzie odbywał się turniej. Dla Warzone znalazło się miesjce na korytarzu natomiast graczy WFB wyparliśmy na salę gimnastyczną. Frekwencja, trzeba przyznać, nie dopisała - stawiło się 10 osób, i kilku obserwatorów; tu chciałbym przy okazji podziekować Kubłowi, który mimo że nie grał udostępnił na potrzeby turnieju mnóstwo świetnego terenu wykonanego przez Frodoza. Po szybkim przeliczeniu okazało się że potrzbujemy pięć stołów :) Na każdym stole znajdowało się pięć celów. Za zajęcie celu gracz dostawał jeden punkt, plus dodatkowy punkt za zwycięstwo. Stoły były następujące:
Miasto: Kilka budynków w tym katedra bractwa, dwa male wgórza i zagajnik, sporo owartej przestrzeni. Bardzo klasyczny 'warzonowy' stół. Cele: po jednym blisko stref rozstawienia, jeden w katedrze, na środku między budynkami i w zagajniku. Bez dodatkowych zasad.
Most: Most Imperialu nad szerokim wąwozem, na brzegach dodatowe umocnienia. Wszystkie cele znajdowały się na moście w tym po dwa trzeba było sie wspinać. Wszystkie walki na tym stole były bardzo krwawe i kończyły się w jeden sposób: 6 : 0 - czyli wszystko albo nic. Bez dodatkowych zasad.
Mars: Skały i budynki, po każdy cel trzba było się wspinać - dwa były na skałach trzy w budynkach. Paradokslnie ten stół był prawdziwą walką w mieście, najbrutalniejsze starcia były chyba w budynku w którym znajdowały się dwa cele. Dodatkowo zasady burz piaskowych.
Wenus: Na całym stole obowiązywał 12 calowy zasięg widzenia, dodatkowo na obszarach gęstej dżungli standarowe minusy do poruszania się. Cele rozmieszczene mniej więcej na osi stołu. Ponieważ wiekszość drzewek był przyklejona plasteliną, z każdą bitwą stół coraz bardziej przypominał okolice Tunguski.
Kanały: No tu był prawdziwy hardcore, kanały były tak wielkie że mogło się w nich spokojnie zgubić kilka armii. Cele były mniej więcej równomiernie rozmieszczone po różnych trudno dostępnych zakamarkach. Na stole tym nie mogły grać modele o rozmiarach większych niż 3 - życiową niesprawiedliwością było to że Kola, który sam wycinał tunele (a było ich MNÓSTWO) musiał w nich grać dwa razy osłabiony o dwa Eradicatory. Na stole nie było klasycznego rozstawiania, natomiast gracze naprzemiennie wprowadzali jednostki do akcji przez liczne wejścia.
Rozegraliśmy 4 tury walk, zwycięzcą został Szczur ze swoim Legionem, jako nagrodę dostał pudełko 'Katedra Bractwa'; Tomek, kóry zajął drugie miejsce dostał cenną figurkę jeszcze z czasów Mutant Chronicles.
Z turnieju można było wyciągnąc kilka wniosków na przyszłość: zasadę min/max trzeba rozciągnąć na modele pojedyńcze, rozpiski powinna kilka dni przed turniejem sprawdzać bezstronna osoba (myśleliśmy też o weryfikacji przez AB), limit czasowy (nie do wyegzekwowania) trzeba zastąpić limitem tur.
Podsumowując,uważam że turniej był sporym sukcesem. Można było spotkać ludzi, znanych do tej pory przez sieć, pograć w milłym toawrzystwie, powymieniać uwagi. Miłym akcentem było że bardzo wiele osób z turniejów WFB i W40K okazało sie byłymi graczami w Warzone, którzy przychodzili przypomnieć sobie 'stare dobre czasy'; z rozmów wynikało że większość z nich odeszła od systemu bo 'nic się z nim nie działo', miejmy nadzieję że Excelsior to zmieni bo wciąż jest wielu potencjalnych graczy. Co do budynku to lokalizacja jest całkiem niezła* za to stan wskazuje na to że w niektórych względach nasze szkoły publiczne dogoniły te w Ameryce (brakowało mi tylko dziur po kulach :).
*BTW lokalizacji, dokładnie naprzeciwko wejścia, po drugiej stronie ulicy jest sklep spożywczy obficie zaopatrzony w alkohole wszelkiego rodzaju i marki. Ci nadający koncesje łapówkarze nie mają już wstydu.
Po turnieju tylko trochę sprzątania i wszyscy rozeszli się w dobrych humorach. Bylem bardzo zmęczony i na karb tego trzeba zrzucić że nie zauważyłem że Narbutta jest ulicą jednokierunkową na pewnym odcinku :) Teraz zostaje już tylko posklejanie tych wszystkich części figurek, które odpadły podczas walk.
Christof
Wyniki:
Relacje z bitew:
Fotki:
Kanały i wojska Vatiera
Wytęż wzrok i znajdź sześciu razydów :)
Capitol szykuje się do zdobycia mostu z północy...
Cybertronic szykuje się do zdobycia mostu z południa...
Milicja czai się w krzakach