sobota, 20 września 2003

Vatier (Cybertronic) vs Kuklik (Bractwo) - 20.IX.2003

Wcale, a to wcale się nie zdziwiłem - pierwsza bitwa w........ Kanałach. Czy to nie staje się monotonne?? Czy Kanały to drugi dom Cyba?? To pewnie przez, to iż wymyśliłem ten scenariusz – prześladuje mnie i nęka. Zresztą co mi tam następnym razem to nawet nie będę czekał tylko od razu stanę obok odpowiedniego stołu...
Nic to, zwarte i gotowe jednostki Cyba stanęły przy studzienkach. Gdzieś tam w czeluściach ciemnych korytarzy skradały się jednostki Bractwa. Wywiad donosił, iż dowodzi nimi sam Nikodemus i podobno Sebastian C też gdzieś się tam przemykał.!!!
Ruszyliśmy do przodu, środek opanowała grupa prowadzona przez Vincentego wraz z oddziałem Atylli i szturmowców z bohaterem. W lewych odnogach przeciskali się zatraceni wraz drużyną szaserów i specem z CKMem. Z prawej dwie drużyny szaserów z jednym specjalista z CKMem i szaserem z wyrzutnią rakiet.
Gdy moje jednostki ruszyły do ataku udało mi się przechwycić (zapewne propagandową ;-) ) przemowę jednego z przywódców Imperialu "(...) ha, ha, ha i co heretyku?? zostaniesz zniszczony przez Bractwo!! (...)".
Na pierwszy rzut oka mogło to tak wyglądać. Po lewej drużyna mortyfikatorów, specjaliści piechoty z wyrzutnią rakiet i granatów wspierani przez Nikodemusa. Na środku nie jestem pewien ale wśród oparów i zgniłych wyziewów zauważyłem dwie drużyny elitarnej piechoty w pełnych składach, arcyprałaci oraz jakiś niezidentyfikowany model pojedynczy – zapewne snajper Po prawej przedzierała się pełna drużyna elitarnej piechoty.
Oczywiście gdzieś tam czaił się obywatel Sebastian C.
Pierwszy kontakt „trzeciego stopnia” nawiązałem w centrum (były tam 3 punkty) Atylle znalazły się pod gradem kul. Pancerze wytrzymały i pierwsi wojownicy Bractwa zanurzyli się w ściekach. Swoje trzy grosze dorzucił Wincenty. CKM bardzo dobrze się sprawdza na 9 calach. Atylle schowały się za rogiem korytarza a do osłony wysłałem szturmowców, tylko jeden zginął!!. W kolejnej turze posłałem mały granacik w tłum żołnierzy Bractwa. Po tym miłym akcencie nie było jednej drużyny. Przedstawiciel Bractwa wpadł w panikę ponieważ zablokował swoje drużyny w kanałach i nie mógł praktycznie się ruszyć, wykorzystałem to i z kolejnej zostało tylko dwóch zwykłych szeregowców na dodatek spanikowanych. Zająłem dwa cele na środku jeden przypadł bractwu.
Po lewej stronie szybko opanowałem punkt i przystąpiłem do obrony pozycji. Mortyfikatorzy skradali się. Uderzenie było precyzyjne i świetnie zaplanowane. Najpierw do pomieszczenia, w którym zgromadzone było moje wojsko wpadł granat. Jeden z szaserów był na tyle przytomny, iż odskoczył (Czekanie) drugi niestety zaspał – będziemy o nim pamiętać. Następnie zaatakowali mortyfikatorzy. Trzech zatraconych zginęło nie wiedząc co się dzieje!! I to był decydujący moment. Ponieważ jeden z bohaterskich wojowników zatrzymał na tyle wojownika bractwa by ostatni z współplemieńców mógł dokonać zemsty!!
LKM zrobił swoje. Dwaj mortyfikatorzy zostali rozerwani na strzępy, a Nikodemus został zraniony!!! Szaserzy dopełnili dzieła zniszczenia: specjaliści piechoty elitarnej zostali wyeliminowani. By na wszelki wypadek zapewnić bezpieczeństwo i utrzymać punkt podesłałem tam bohatera szturmowców. Z cienia wyskoczył obywatel C i zaatakował mojego bohatera. Cóż to była za walka!! Pięć ataków a mój bohater dalej stoi!! Ech za samo zatrzymanie i przeżycie ataku sławnego zabójcy należy się awans!! Punkt utrzymałem.
Po prawej stronie poszło mi gorzej Bractwo przejęło punkt i pomimo ataku całą drużyną szaserów zabiłem tylko jednego przeciwnika. Odpowiedzią był nokaut – został mi jeden spanikowany wojak. Z pomocą przyszedł mu spec z wyrzutnia rakiet i ze swojego PMa rozwalił drugiego wojownika Bractwa.
Potyczka zakończyła się zwycięstwem Cybertronic’u. Wg mnie przełomowe były wyniki walk w centrum oraz po lewej stronie. W centrum zniszczyłem dwa składy Bractwa co pozwoliło mi na opanowanie bocznych korytarzy (miałem zapewniona ochronę). Przeciwnik był zmuszony podchodzić i czekać na moje ruchy. Podobna sytuacja miała miejsce z lewej strony nieudany atak mortyfikatorów oraz Crenshowa spowodowało iż bractwo nie mogło przejąć punktów. Drugim czynnikiem który pozwolił mi wygrać był fakt iż przeciwnik blokował się własnymi oddziałami. Być może wynikało to z małego doświadczenia w tego typu scenariuszu (nie to co ja stary kanalarz, he, he, he) Nie jestem pewien jaki byłby wynik gdybyśmy grali pełna ilość tur, ale teraz Kanały to baza Cybertronicu.
PS Dziękuje Kuklikowi za bardzo przyjemną grę, mam nadzieje, iż spotkamy się znowu gdzieś w strefie walki... zabijając prawdziwych heretyków ;-).



Vatier

20.IX.2003 - Warszawa

Pomimo przeszkód jednak się odbył. Nie można powiedzieć, iż był to turniej przez duże T, najważniejsze, iż udało się go zorganizować. Przeszkody administracyjno-biurokratyczne spowodowały, iż nie zostaliśmy wpuszczeni do gimnazjum (tak, tak wiem, że jestem już stary). Spotkała nas nauczka, zresztą nie tylko nas WH40, Konfrontacja, oraz WFB wszyscy zostaliśmy na lodzie a ściślej na dziedzińcu... Nie będę rozpisywał się na temat przyczyn tej sytuacji, ale nauka nie pójdzie w las. Dobra nie ma zresztą sensu rozpisywać się co i dlaczego...
Sosna uruchomił wszystkie swoje znajomości i udało się załatwić salę (Wielkie podziękowania dla Chłopaków z klubu Bazyliszek a w szczególności Partyzantowi!!!!). Przenieśliśmy się do domu kultury na Rynku (przy okazji przyjezdni mieli okazję zobaczyć syrenkę).

Po trzech kursach wszyscy gracze znaleźli się na miejscu i rozpoczęliśmy rozgrywki. Czasu było niewiele więc zorganizowaliśmy tylko dwie bitwy. Stoły były standardowe i nie było żadnych niespodzianek. Terenów była masa i robiliśmy naprawdę piękne scenariusze.

Do ciekawej sytuacji doszło podczas losowania par do drugiej potyczki. Oczywiście murowani faworyci to Szczur i Bukow, nie było wyjątku i tym razem musieli stoczyć bitwę ze sobą. Ile to razu już grali ze sobą o rozstrzygnięcie który z nich jest najlepszy?? Nawet nie wiem...

Słysząc lamenty (no dobra przesadzam) udało mi się przekonać Sosnę, iż by dokonał losowania. Potasował karty iiiiiiii Szczur vs Bukow, no nie, jeszcze raz a tu.... znowu to samo!!!! Los był nieubłagany!!! He he he...

By już nic nam nie przeszkadzało Bukow i Szczur byli pierwszymi w historii naszych turnieji rozstawionymi zawodnikami....

Tu jeszcze musze wspomnieć o graczach którzy zjawili się na zjeździe: Grim (Sosnowiec), Marc_us (Białystok), kot behemot (Łódź) prawdziwi Wznowcy. Dziękujemy jeszcze raz, że się zjawiliście. Pojawiło się też kilku nowych maniaków z Warszawy i to również cieszy i daje nadzieje na przyszłość!!! Rozwijamy się panowie tak, tak...

Po zakończeniu bitew całą gromada udaliśmy się na małe spotkanie integracyjne. Niestety i na sam koniec zły los (ech to musiał być jakiś feralny dzień) pokrzyżował nam szyki. Zgubiliśmy Grima!!! Tego było za wiele. W knajpce w kufelku kiwa utopiliśmy nasze żale i miło dyskutowaliśmy od losach najlepszego systemu bitewnego.

Jeszcze raz wszystkim dziękuję w imieniu Rady i do następnego razu!!

Vatier