Cholerna dżungla
"Cholerna dżungla, cholerny upał, cholerny pułkownik, cholerna planeta...." - w ustach porucznika McKentta brzmiało to niemal jak modlitwa. Plan operacyjny był według sztabowców trudny, ale w terenie bardziej do niego pasowało określenie "nierealny". podejść w małych grupach pod samą cytadelę i dopiero pod jej murami formować się w grupy uderzeniowe. W rezultacie planowano poprzez wyeliminowanie elementów koncentracji i otwartego przemarszu osiągnąć ZASKOCZENIE. Czas dotarcia do celu dla każdego oddziału - trzy dni.
"Trzy cholerne dni mordowni i katorgi wenusjańskiej dżungli" - wywarczał porucznik, przecierając spoconą twarz.
"Zaskoczenie to główny element zwycięstwa" - powiedział pułkownik Haig na odprawie.
No przynajmniej z tym się McKentt zgadzał. Legion zaskoczył ich w dżungli tak dokładnie że bardziej już nie mógł. Nawet nie musiał rozbijać formacji obronnych piechoty okopowej, bo ich po prostu nie było. już tydzień bawią się z nekromutantami w berka w tej przeklętej dżungli a końca tej zabawy nie widać.
"Poruczniku!" - szept sierżanta wyrwał McKentta z zamyślenia. Podoficer rychem ręki wskażał południowy kraniec polany - " Coś się zbliża"- dodał całkiem niepotrzebnie.
Nagle zrobiło się cicho, jakby dżungla zamarła w oczekiwaniu na przemarsz mrówek. Słychać było tylko wycie wzmagającego się wiatru.
Żołnierze zaczęli nerwowo przeładowywać broń. Byli gotowi na wszystko co mogło wyjść z lasu. No prawie wszystko. Na polanę w wirze liści wpadła tylko jedna postać.
"Neferyta" - wrzasnął sierżant Złotych Panter.
"Alakhai" - uścislił McKentt - "Spierd..." - dodał już całkiem niepotrzebnie.
Trzy drużyny piechoty, dwie dryżyny Krwawych Panter i jedna Złotych Panter całkiem profesjonalnie rozbiegły się w cztery strony świata (właściwie to trzy bo jedną blokował Alakhai).
Wrzaski i przekleństwa za plecami porucznika uświadomiły mu że Neferyta wpadł w środek Złotych Panter. "To dobrze" - pomyślał McKentt - "większa szansa, że reszta ucieknie. Jeden komandos na jakieś 30 sekund co oznacza, że jest zajety na jakiś 4 minuty." - chłodno przeliczył i przyśpieszył kroku - "Polowanie sobie zrobił sukinsyn."
McKentt co prawda słyszał kiedyś o czterech oddziałach Capitolu, które zaatakowały Valpurgiusa bez wsparcia broni pancernej. Znał tez rezultat tej walki. Jedyny żywy Capitolczyk został odesłany przez Neferytę do sztabu bez rąk i bez nóg.
Natomiast Imperial już dawno zdecydował, że technika "agresywnego rozproszenia" może dać lepsze rezultaty od capitolskich doświadczeń. Praktyka wskazywała, że szanse wyjścia z takiej sytuacji na własnych nogach wzrastają z zera do 30%.
"Cholerna dżungla, cholerny upał, cholerny pułkownik, cholerna planeta, cholerny Neferyta ...." - porucznik zmusił się do szybszego biegu.
Bukow 2003