opowiadanie - Czerwona pieśń

Czerwona pieśń

Gdzieś w nieznanym wymiarze. Rodzinnej planecie Razydów . W samym centrum stolicy Rxtxttxym odbywał się najważniejszy w tej erze konkurs recytatorski. Każdy szanujący się Razyda zgłaszał napisany przez siebie wiersz, a po przebrnięciu przez eliminacje które trwały kilka stuleci, 5 tysięcy wybrańców pojedynkowało się. Wszystkie gazety, radio i jedyny na planecie rządowy kanał telewizyjny RAZTV transmitowały na żywo te wspaniałe pojedynki. 
Komisja składająca się z poprzedniego laureata Arhaaazaaahtxysa - najstarszego Razydy żyjącego dzięki wspólnej woli całego czerwonego narodu- i kilku uznanych krytyków (zawód krytyka był bardzo niezdrowym zawodem w tym kochającym poezję narodzie. Razydzi zachwycali się wykonaniem lub treścią poezji albo milczeli. Dlatego najlepsi krytycy byli również jednymi z najlepszych wojowników na planecie albo szybko kończyli swoją karierę i nie tylko), Mzzzyhxxarszza Wyrwane Ramię i Xeeertrykloszz Błękitna Głowa - jednej z nielicznych samic, a zarazem jednego z najbardziej zdradzieckich i brutalnych wojowników. Komisja przesłuchała już ponad 4 tysiąca kandydatów nie znajdując tego jedynego, następcy Arhaaazaaahtxysa. Nerwowość wkroczyła w ich szeregi z uwagi na reakcję tłumów śledzących konkurs. 
-Następny!! Zawył Mzzzyhxxarszza, wiekszość istot znanych w innych wymiarach zginęła by od wibracji głosu krytyka. Kolejny kandydat stanął w drzwiach. Był małego wzrostu jak na Razydę. 
-Nazywam się Drrrrchhwaarr i wyrecytuję wiersz istoty ludzkiej w moim przekładzie. 
-Aziiijjjiiii (wyraz dźwiękonaśladowczy podobny do naszego hmmm... ) to dość nietypowe, nie wiedziałem że te małe istoty znają poezję - odrzekł Arhaaazaaahtxysa jak się nazywa ta istota której wiersz nam przełożyłeś? 
-H.Poświatowska - odparł Drrrrchhwaarr. 
-Zaczynaj wiec- gwizdnął Mzzzyhxxarszza - szkoda czasu.
Pytasz czemu pociąga mnie magia liczb 
liczbą wyrazić pragnę nieskończoność 
mojej tęsknoty mojej miłości

chcę żeby zastygła w krysztale liczb 
żeby dni ślizgały się po niej jak 
po diamencie słońce

chcę żeby trwała nieskażona mijaniem... - w trakcie recytacji ruch na całej planecie zamierał, ludzie zatrzymywali się na ulicach, pojazdy stawały, walczący ze sobą zamierali w uściskach, przegrywającym pojedynki pozwolono wysłuchać wiersza do końca przed śmiercią. Wszyscy płakali kiedy skończył Drrrrchhwaarr. Arhaaazaaahtxys podniósł się i rzekł. 
-To piękny wiersz, a twoja interpretacja jeszcze go upiększyła. Konkurs zostaje zakończony. Drrrrchhwaarrze jesteś wielki chylę przed tobą czoła, a na pamiątkę tego epokowego wydarzenia zarządzam że każdy z naszych braci walczący przeciwko ludzkim istotom ma w ramach szacunku wyrecytować jeden wiersz, nim je zabije! 
-Tak się stanie! - powtórzyli razem Mzzzyhxxarszza i Xeeertrykloszz.

Dlatego od pewnego czasu na polach bitew Układu Słonecznego pojawienie się Razydy wiąże się z nieodłącznymi gwizdami, świstami i innymi zabójczymi dla ludzkiego ucha wibracjami. To wyraz szacunku składany swoim ofiarom. 


TenCoGoNieMa 2002