opowiadanie - Normalny dzień pracy

Normalny dzień pracy

Sebastian Crenshaw kulił się w wejściu do opuszczonego budynku, skąd obserwował kolumnę furgonetek z reporterami, opuszczającą parking hotelu „Gwiezdny Pył". Pracownik powiadomił miejscowe stacje telewizyjne, że w hotelu zatrzymał się multimilioner Calvin Brinkley, który przyleciał z San Dorado, aby spotkać się ze swoim współpracownikiem. Obaj zatrzymali się w „Gwiezdnym Pyle". Od momentu przekazania wiadomości wokół budynku kłębił się tłum dziennikarzy. Według nich żadnego z mężczyzn nie widziano w okolicy, ale Crenshaw wiedział, że obaj zameldowali się późnym wieczorem poprzedniego dnia. 
  
 Przez kilka ostatnich miesięcy Calvin Brinkley znajdował się pod obserwacją Bractwa. Odkryto, że miał wiele zainteresowań wspólnych z członkami Legionu Ciemności. Jego towarzysz, Eduardo Chavez, uniknął trzech kolejnych przesłuchań. Inkwizycja chciała dowiedzieć się czegoś więcej o trzech wydarzeniach powiązanych z Legionem i jego osobą. Obaj mężczyźni byli po prostu skorumpowanymi businessmenami, stanowiącymi minimalne zagrożenie dla społeczeństwa, lecz z powodu ich bogactwa areszt i przesłuchania nie wchodziły w grę. Sebastian Crenshaw z zadowoleniem przyjął zadanie zabicia tej dwójki. Miał to zrobić, nim zdążą wyjechać z hotelu. 
  
 Widząc, że ostatni samochód zniknął za zakrętem ulicy, Crenshaw wstał i poszedł na tyły hotelowego budynku. Oczyścił umysł i ukierunkował energię, wykorzystując Sztukę Przemiany, aby unieść się w powietrze. Zatrzymał się na betonowym występie, biegnącym wzdłuż całej długości ściany. Przycisnął się do cegieł. Utrzymując chwiejną równowagę, Mortyfikator centymetr po centymetrze sunął do przodu. Zatrzymał się w pobliżu rogu budynku, przy dużym oknie. Według doniesień pracującego w hotelu agenta Bractwa, okno należało do apartamentu, w którym przebywali Brinkley i Chavez. Przygotował się na uderzenie, zacisnął dłoń na rękojeści pistoletu Nemesis i skoczył przez grube szkło. Wylądował na plecach wśród szklanych odłamków w ciemnej, pustej sypialni. Skoczył na nogi i podbiegł do drzwi, gdzie cień dawał mu dobrą kryjówkę. Zaczaił się tam, czekając aż ktoś przyjdzie sprawdzić źródło hałasu. 
  
 Po kilku sekundach do pokoju wbiegł Brinkley. Włączył światło. Tuż za nim wbiegł Chavez. W jednej ręce trzymał szklankę, w drugiej pistolet. Crenshaw wyskoczył z cienia z szybkością nabytą dzięki latom ćwiczeń i wymierzył w Brinkley'a. Nacisnął spust i strzelił dokładnie między oczy milionera. Resztki czaszki i mózgu chlapnęły na twarz Chaveza, na moment go oślepiając. Mimo tego Chavez dwukrotnie wystrzelił w kierunku Crenshawa. Jedna kula chybiła, druga zaledwie drasnęła pancerz chroniący prawe ramię zabójcy. Mortyfikator sięgnął po heretyka. Wyrwał mu broń i chwycił za kark, miażdżąc jabłko Adama. Nie wypuszczając z uchwytu gardła bezbronnego mężczyzny, Sebastian wyciągnął Punishera. Eduardo Chantez zwiotczał rozumiejąc, że walka opóźniłaby tylko to, co nieuniknione. Mortyfikator przebił ostrzem pierś ofiary. Rozluźnił chwyt i wyrwał swój miecz, zostawiając umierającego Chaveza w kałuży kwi i wnętrzności. Mortyfikator podszedł do rozbitego okna, wycierając posokę z ostrza Punishera. Obejrzał się, spojrzał na dwa trupy i potrząsnął głową, nie zdolny zrozumieć fascynacji, jaką ludzkość przejawiała wobec Legionu Ciemności.