Walka do śmierci
Sierżant Nelson wytarta wilgoć, jaka osiadła na jej okularach i po raz kolejny przyjrzała się widocznej przed nią scenie. Z każdą mijającą minutą sytuacja stawała się coraz gorsza. Z wrót olbrzymiej Cytadeli wylewały się fale ożywieńczych legionistów, tłoczących się dookoła centurionów, kierujących każdym ruchem podległych im żołnierzy. Legioniści, strzelając z Krataczy, kierowali się ku okopom. Drużyna Nelson i inne ocalałe oddziały walczyły z ponurą determinacją i choć części zgniłego ciała i odłamki kości zaścielały przedpole, procesja obrzydliwych stworów zdawała się nie mieć końca. Nelson widziała w oddali wielkie sylwetki Ezoghuli. Ich miecze Ashreketh wydawały się małe, ale nie potrwa długo, a ich prawdziwe rozmiary staną się aż nadto oczywiste.
- Bitwa trwa już o wiele za długo - powiedziała sierżant. Przeprowadzono niezliczone naloty, użyto sił specjalnych, lecz wszelkie sukcesy sił światła były krótkotrwałe. Na wyświetlaczu hełmy przelatywały kolejne wiadomości, informując ją o koordynatach rannych i martwych. Nie miała innego wyjścia, musiała pozostawić ich tam, gdzie padli, gdyż próba uratowania jednego życia oznaczała stratę trzech kolejnych. Wszyscy pozostali oficerowie zginęli lub byli ciężko ranni, zresztą ona też była ranna. Spróbowała wstać, ale upadła na kolana. Poczuła, że ogarnia ją fala słabości i wysłała paniczny meldunek do dowództwa. Odpowiedzieli natychmiast, ale wiadomość od nich nie była pocieszająca. Brzmiała:
- Zdajemy sobie sprawę z waszej rozpaczliwej sytuacji, ale nie możemy pozwolić sobie na stratę kolejnych żołnierzy w tej beznadziejnej walce. Zrobiliśmy wszystko, by pomóc w waszej ucieczce, ale nie mamy żadnych środków, by was uratować. Over.
Hordy zmutowanych wojowników maszerowały całymi godzinami. Głupi ożywieńcy bezmyślnie pchali się przez szczątki zabitych wrogów, podczas gdy bardziej rozumni członkowie oddziałów Ciemności kruszyli pod stopami ich czaszki. Jeden z centurionów oderwał głowę zabitemu i uniósł ją wysoko, świętując w ten sposób zwycięstwo Legionu Ciemności. Z krwawego kikuta szyi na ziemię spadły blaszki identyfikacyjne. Widniał na nich napis: SIERŻANT EMILY NELSON, BATALION6L