opowiadanie - The face of faceless entity

The face of faceless entity

  Z pewnym niepokojem szedłem przez pomieszczenia kwatery głównej Cybertonic’u. Pogłoski iż megakorporacja jest częścią Legionu Ciemności wydają się realne gdy przekracza się otaczającą budynek ciemną fosę. Przy wejściu do budynku spotkałem ochronę składającą się z szaserów. Jeden z nich zapytał uprzejmie "Nazwisko i cel wizyty?" "Co ja tu robię?" spytałem sam siebie widząc połyskujące części pół-ludzi pół-maszyn. "H-hensley", wyjąknąłem. "Jestem dziennikarzem gazety "Lunar Voice" mam umówione spotkanie z panem ..." zacząłem grzebać w moich papierach w poszukiwaniu wizytówki. Przez kilkadziesiąt sekund szaserzy patrzyli na mnie cierpliwie w oczekiwaniu. Zachowywałem się jak kompletny głupek. W końcu znalazłem wizytówkę "Tipton" "Tipton – facet od PR". Szaser wpuścił mnie do budynku kiedy moje spotkanie zostało potwierdzone. Przechodząc przez drzwi zauważyłem wykrywacze metalu i środków chemicznych. Cybertronic nie mógł sobie pozwolić na wpuszczenie uzbrojonej osoby do budynku centrali. 
Pani z okularami LED przywitała mnie w holu. "Witamy w Cybertronicu panie Hensley. Pani Tipton będzie za moment". "Pani? Ups. Mam nadzieje że nie słyszała mojej rozmowy ze strażnikami. Ludzie z Cybertronicu mają długą pamięć". Kiwnąłem głową i usiadłem, podziwiając wystrój wnętrza holu. Fontanny i kilkadziesiąt rosnących roślin zasłaniały szkło i stal budynku tworzyły pewnego rodzaju ogród, jednakże pomimo tego atmosfera nadal była zimna i niepokojąca. Po upływie kilku minut zauważyłem kobietę przepływającą przez srebrne ściany. W pierwszym momencie myślałem ze zobaczyłem ducha, dopiero po chwili zauważyłem, ze jedzie sprytnie zamaskowaną windą a ściany to holograficzne obrazy. Pani Tipton ubrana była w prosty biały garnitur, który akcentował jej wzrost a blond włosy upięte były w wymyślny kok. Chromowane okulary HUD zakrywały jej oczy. W porównaniu z otoczeniem, p. Tipton wyglądała najbardziej ludzko. 
"Zweryfikowałam twoje listy uwierzytelniające" powiedziała gdy wchodziliśmy do windy przez holograficzną ścianę. "Bardzo podobała mi się seria twoich reportaży o Imperalu". Uśmiechnęła się z aprobatą nawiązując do mojego sześciomiesięcznego pobytu wśród żołnierzy Imperialu – którzy uważali iż, władze Cybertronicu powiązane są z Legionem Ciemności. Domyślam się, iż Tipton została zawiadomiona wcześniej iż następnie odwiedzę Cybertronic. "Dzięki" odpowiedziałem. 
"Sierżant Sanduski odpowie na twoje pytania na temat bezpieczeństwa, gdy skończysz odpowiem ci na pytania dotyczące administracji i zarządzania". Kiwnąłem głową i udaliśmy się do sali konferencyjnej. W sali znajdował się szklany stół oraz osiem krzeseł. Na jednym siedział ogromny cyborg – kolejny szaser, na pancerzu zauważyłem dystynkcje sierżanta. Wyglądało to trochę śmiesznie ogromne ciało szasera w tak niewielkim pomieszczeniu, to tak jak byśmy spotkali Nefarytę w ulubionym barze przy piwie. 
Usiadłem naprzeciwko zdenerwowanego żołnierza. Tipton usiadła na samym końcu stołu. Nie chciała zostawić mnie samego z sierżantem. Zgaduję iż została by w trudnych pytaniach wyręczać szasera i odpowiadać za niego. 
"Dobry wieczór, sierżancie Sanduski" zacząłem niezgrabnie konwersację. "Jestem Shane Hensley z Lunar Voice". "Czytałem twoje akta". Jego głos był burkliwy. W tonie głosu wyczułem lekkie drżenie, co uświadomiło mi iż szaser jest tak samo zdenerwowany jak ja. Najprawdopodobniej nasza "opiekunka" była przyczyną tego zdenerwowania. 
Zdecydowałem się nie naciskać na początek "Oooo, Nie wiedziałem że mam" odpowiedziałem z uśmiechem. "Tak jak większość". Nie byłem pewny czy chodziło mu o to że większość ludzi nie wie że ma czy że większość ludzi nie ma swoich akt. Nie chciałem na razie zaprzątać sobie tym głowy więc zacząłem standardowo. "Sierżancie jak trafił pan do Cybertronicu?" Sanduski spojrzał w stronę p. Tipton być może dla aprobaty. Nawet jeżeli mu ją dała nie zauważyłem tego. "Kilka lat temu pracowałem dla Bauhausu, mój oddział stacjonował w bazie Tranquillity. Ci co przeżyli dostali Medale Honoru, reszta leży w workach sześć stóp pod powierzchnia księżyca. "I wtedy Cybertronic zaproponował ci pracę?" Spytałem. Jak wiadomo Cybertronic jest znany z tego iż zatrudnia najlepszych pracowników innych korporacji. "Można tak powiedzieć". Znowu spojrzał w stronę Tipton, lecz ona nie wykonała najmniejszego ruchu. "Ci którzy przeżyli nie wyglądali zbyt dobrze, rozumiesz o czym mówię??. Bauhaus nie ma pożytku z ciężko rannych żołnierzy, więc Cybertronic złożył im ofertę nie do odrzucenia. Nie mieliśmy domów, rodzin oczywiście mogliśmy zostać w szpitalu i żyć z renty albo wrócić do służby jako cyborgi". Sierżant wskazał na swoja mechaniczną połowę. Dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, iż jest on bardziej maszyną niż człowiekiem. Szaserzy, których spotkałem przy wejściu działali jakby byli kontrolowani przez maszynę, działali chłodno i beznamiętnie. Jednakże sierżant Sanduski nie różnił się od żołnierzy Imperialu z którymi przeprowadziłem wywiad miesiąc wcześniej. Doszedłem do wniosku iż szaserzy mogą wybrać, która część w danej sytuacji przejmuje kontrole: człowiek albo maszyna. By to udowodnić, spytałem. "Czytałem opinie iż żołnierze Cybertronicu są przewidywalni na polu walki związane jest to z procedurami i wewnętrznym oprogramowaniem. Dla mnie zachowujesz się jak człowiek ale..." zawiesiłem głos "czy mógłbyś mi to wyjaśnić sierżancie?". Sanduski skrzywił się. "To głownie dotyczy Kirasjerów. To oni są maszynami do zabijania. Przewidywalni? Być może, ale ta przewidywalność jest zwykle śmiertelna dla nekrosów. Jego odpowiedz była jak reklamówki. "Więc ty i inni szaserzy jesteście syntezą skuteczności kirasjerów z kreatywnością i zdolnościami adaptacyjnymi człowieka?" Pani Tipton zakaszlała, być może był to sygnał dla Sanduskiego by nie posuwał się za daleko. "Jest to zastrzeżona informacja. Jednakże wszystko co mogę powiedzieć to że Charlie jest szybszy ode mnie, ale on nie rozpozna zasadzki Legionu". Sanduski przejechał kciukiem po metalowej części twarzy. Przez chwilę rozmyślałem nad tym co mi powiedział. Swoją mechaniczną połowę nazwał "Charlie". To pozwoliło mi zweryfikować moje domysły. Szaserzy polegają na szybkości i skuteczności SI – którego oddzielne istnienie potwierdził Sanduski – jednakże weryfikowaniem i podejmowaniem decyzji zajmuje się ludzka część. Miałem już wystarczająco dużo informacji, ale była jeszcze jedna rzecz o która musiałem zapytać... "Sierżancie, mówi się iż Cybertronic jest częścią Legionu Ciemności, jak pan to skomentuje?". Moje pytanie wyraźnie go zdenerwowało. Tym razem nawet nie spojrzał w kierunku p. Tipton. "Niech pan to powie martwym szaserom na Veravia 7! Straciłem kilkunastu przyjaciół walcząc z nekrosami! Chciałbym się dowiedzieć dlaczego muszę unikać ich kul skoro walczymy po jednej stronie?" 
Odpuściłem sobie. Nawet jeśli Cybertronic rzeczywiście jest w sojuszu z LC, Sanduski nic nie wie o tym. Jego emocjonalny wybuch utwierdził mnie w przekonaniu iż nadal jego ludzka strona dominuje. By rozluźnić atmosferę zapytałem łagodniej. "Sierżancie co mi może pan powiedzieć o kirasjerach?" "Ufam kirasjerom całkowicie, bardzo łatwo być odważnym gdy nosi się pancerz 90 mm." Sierżant wskazał na swoją lewa część twarzy. "To wszystko co zostało z mojej prawdziwej twarzy, resztę odstrzelił mi nekros. Taki kirasjer, podczas walki straci ramie przyspawają mu nowe. A ja? Krzyczę i krwawię a dopóki jakiś lekarz nie wsadzi mi głowy do tego cholernego stalowego słoika! Nie zrozum mnie źle kirasjerzy to najlepsi przyjaciele szaserów. Gdy wszyscy zapominają o nas zostają tylko oni. Złapałem aluzję. "Co z operacjami Cartelu? Czy pracował pan z żołnierzami innych korporacji?" "Pewnie. Współpraca z chłopkami i dziewczynami z Bauhausu układa się świetnie. Jednak bardzo często żołnierze Cybertronicu działają sami, ponieważ jesteśmy najlepsi w misjach zwiadowczych. Kto oprócz nas może mieć wmontowana kamerę w oczy albo mikrofony w uszach?. Weźmy na przykład takich twardzieli z Mishimy, który z nich wślizgnąłby się do cytadeli jak mysz bez żadnego kaszlnięcia doszedł do głównej komnaty? 
Kiwnąłem głową i zacząłem sporządzać notatki. Rozmowa z Sanduskim była już praktycznie skończona. Teraz trzeba było przepytać p. Tipton. Obróciłem się szybko i zadałem pytanie z nadzieją, że nie będzie mogła przygotować odpowiedzi. "Co z podobieństwem cyborgizacji i tworów nekrotechniki pani Tipton? Pewni członkowie Bractwa twierdzą iż jest to dowód współpracy Cybertronicu z LC". Moje szybkie pytanie nie zmieszało jej. Nie dała poznać po sobie żadnego zdenerwowania, dodatkowo chromowane okulary HUD zakrywały jej oczy co bardzo utrudniało mi rozpoznanie jej emocji. " Departament badań i rozwoju Cybertroniku bardzo ostrożnie bada i analizuje zdobyte twory nekrotechniki. Nie możemy do końca zrozumieć sposobu jej działania, przyznaję iż niektóre cyborgizacje są bardzo podobne ale nie rozumiem dlaczego nie mielibyśmy wykorzystać broni LC przeciwko jemu samemu? Taką odpowiedz mogłem również przeczytać na broszurach Cybertronicu wydawanych w tysiącach egzemplarzy. "Co do heretyków, to zapewne w tak dużej firmie jak Cybertronik znalazłoby się kilku. Jednakże jak sam wiesz jak dotąd Bractwo nie znalazło żadnego wpływu mrocznej harmonii wśród naszych pracowników. Nasz dział kadr przyjmuje tylko najlepszych. Ta zasada obejmuje to zarówno dyrektorów, pracowników najniższego szczebla oraz żołnierzy jak na przykład sierżant Sanduski". 
"Więc może pani opowie mi jak się tu znalazła?" uśmiechnąłem się. 
"Pomogłam Mishimie podczas głośnej sprawy dotyczącej morderstwa doradcy Yotama. Cybertronic zauważył mnie, oraz mój sposób działania w tak niebezpiecznej sytuacji". Skromność na pewno nie jest cechą pani Tipton. Ale miała rację. Zabójstwo Yotama powinno dać prasie temat na miesiące, jednakże nic z tego w ogóle nie wyszło. Ktoś ujawnił znacznie większy przekręt, który dotyczył kierownictwa Capitolu i Imperialu. Przypuszczam iż pani Tipton była tą osobą, która sprzedała to prasie. Czas znowu zmienić temat. Nie ma sensu wypytywać jej o sprawy osobiste bo zapewne nie przyniesie to żadnego skutku. "W porządku, niech mi pan powie o relacjach pomiędzy korporacją Cybertronic a Bractwem, jak reagujecie na ciągłą krytykę oraz te wszystkie pomówienia?" "Cybertronic współpracuje z Bractwem w każdej operacji przeciwko Legionowi Ciemności. Musimy zrozumieć iż ci którzy stawiają czoła ciemności każdego dnia widzą zagrożenie nawet tam gdzie go nie ma. Nasza korporacja całkowicie rozumie i podziwia wysiłki tych dzielnych ludzi, ze swojej strony staramy się ich wspierać w walce a te oskarżenia puszczamy całkowicie w niepamięć." Hmm dobra. Tę odpowiedz miała przygotowaną wcześniej czy jak? 
"Jedno z twierdzeń waszych krytyków jest takie, iż takie cudowne powstanie korporacji nie mogło mieć miejsca bez pomocy Mrocznej Harmonii. Jak pani odpowie na to?" "Tą śmieszną plotkę rozgłaszają nasi konkurenci. Siły Cybertronicu współpracują z Kartelem i Bractwem w każdej operacji przeciw Legionowi Ciemności od początku powstania korporacji. Ponadto żaden heretyk nie został odkryty wśród naszych pracowników." 
"Więc jaki jest przepis na tak wielki sukces." Naciskałem. 
"W powodzeniu Cubertronicu nie ma żadnego sekretu. Szkoda, że nie mogę powiedzieć panu czegoś bardziej ciekawego, ale prawda jest bardzo prosta, nasi dyrektorzy zobaczyli okazję i wykorzystali ją. Nasz sukces był również zaskoczeniem dla nas samych". 
Kiwnąłem głowa. Nic nowego się nie dowiedziałem. "OK., to może zmieńmy temat. Obiecała mi pani wywiad z jednym z hakerów pracujących dla was. Głównie chciałbym porozmawiać o subreality." 
"Człowiek czeka zgodnie z umową" odpowiedziała. Lidia Tipton nacisnęła guzik na stole, po mniej więcej minucie do sali wszedł haker. Był  młody i bardzo chudy a z łysej czaszki wystawało mu kilkanaście błyszczących przewodów. Nosił bardzo podobne okulary do p. Tipton, różniły się jedynie kolorem, które połyskiwały na fioletowo. "Panie Hensley, pracownik Działu Zabezpieczeń p. Impax, odpowie na pytania dotyczące sieci Cybertronicu" Przedstawiła go Tiption równocześnie odwróciła się do Sanduskiego, któremu pozwoliła odejść. Szaser mruknął coś pod nosem i wyszedł z pokoju. Kiwnąłem w jego kierunku głową na do widzenia i uśmiechnąłem się grzecznie do Impax’a. Haker w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. Przekrzywił głowę i lekko się uśmiechał, jak gdyby obraz który wyświetlany był w okularach był bardziej interesujący niż jakiś węszący reporter. "Panie Impax czy mógłby mi pan powiedzieć coś o sieci Cybertronicu?" 
"Impact". Poprawił mnie nosowym głosem. 
"Przepraszam" Poprawiłem się. 
"Impact tak mnie nazywają w sieci, norm". Początkowo myślałem iż "Norm" to znaczy "Norman". Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, iż jest to gwara użytkowników sieci. "OK. Impact powiedz mi coś o subreality". 
"Facet, przecież ty żyjesz w niej" Wydawało mi się że powoli odpływał z pokoju. "Facet to jest totalny odlot. To jest jak lot bez skafandra nad górami Luny. Łapiesz eter ślizgasz się jak ptak, wolny ptak. 
Byłem w szoku. Każde spotkanie z pracownikiem Cybertroniku wyglądało tak samo – jak bym rozmawiał z maszyną. Natomiast Impact był dzikszy niż nekromutant z potrzebą! 
Tipton musiała zauważyć moje zdziwienie. "Nasi administratorzy sieci, to najlepsi hakerzy jakich można znaleźć w Lunie. Pan Impax został aresztowany kiedy włamał się do sieci bankowej jednej z naszych spółek. Departament Bezpieczeństwa złożył panu Impaxowi propozycje kariera w Cybertronicu lub więzienie". "To znaczy że ufacie kryminalistom, którzy czuwają nad bezpieczeństwem sieci Cybertronicu?" "Co ty bredzisz, facet" przerwał mi Impact. "Zaufanie? Nie istnieje. W sub-re zawsze ktoś cię obserwuje. Chociaż są pewne sposoby by to obejść, łapiesz? Sub-re jest odlotowa! Chyba nie myślisz, że wszystko ci zdradzę? Nic z tego norm. Odpuść sobie facet. Jestem na drodze do Nirvany, bracie." Z wrażenia opadła mi szczęka, nie spodziewałem się czegoś takiego. "Czy rzeczywiście subreality jest podobna do cyberprzestrzeni, o której możemy jedynie przeczytać w książkach? Czy jest prawda iż sieć Cybertronicu jest aż tak nowoczesna? 
"Oczywiście, kochasiu. Chyba w to nie wątpisz? Nie trzeba żadnych hełmów czy sensorycznych rękawic – tylko czysty VR. Sub-ree łączy się z twoja świadomością i daje cokolwiek pragniesz. W sub-re nazywają mnie Impact, jestem superbohaterem. 
Tipton przerwała mu kolejny raz. Było oczywiste iż jest niezadowolona z wypowiedzi hakera. "Sieć jest bardzo podobna do wirtualnej rzeczywistości, jednakże wolimy ją nazywać subreality. Każdy kierownik Cybertronicu ma możliwość wchodzenia do niej przez terminale, wykorzystywana jest wyłącznie do prowadzenia naszej działalności. Dodatkowo pozwala nam kontaktować się z naszymi spółkami należącymi do holdingu". 
"Czyli można powiedzieć iż sieć daje wam pewną przewagę nad pozostałymi korporacjami. Czy można przyjąć iż sieć była przyczyną tak szybkiego rozwoju korporacji?" Tipton kiwnęła głową, nie podając żadnych szczegółów. "OK. to co w takim razie o pogłoskach iż do sieci przeniknął Legion Ciemności?" Tipton chciała odpowiedzieć jednak Impact uprzedził ją. "Och człowieku, pewnie!!, Widziałem takie rzeczy że nie byłbyś..." 
"Nie odnotowaliśmy żadnej aktywności Legionu w sieci" Przerwała mu Tipton. Wyglądało to jak awaria komputera, który otrzymał dwie przeciwstawne instrukcje. Jej kategoryczna odpowiedź nie bardzo pasowała do wypowiedzi Inpacta. 
"Mam pilne spotkanie" powiedziała nagle Tipton. "Bardzo mi przykro, ale jestem zmuszona zakończyć nasze spotkanie." Jej twarz rozjaśniały rozbłyski okularów, założę się, że nie było to żadne wezwanie na spotkanie, ale rozkaz pozbycia się mnie. "Nie ma problemu." Odpowiedziałem i zacząłem pakować swoje graty do torby. Impax potrząsał głową w górę i w dół jakby odczytywał wiadomość wyświetlaną na ekranie swoich okularów HUD.
To powinno dać Ci pewne pojęcie jacy ludzie pracują w Cybertronicu. Wszyscy wydają się fanatycznie lojalni względem korporacji, a w szczególności wobec departamentu w którym pracują. Wydaje się to dziwne, iż nie czują żadnej więzi z korporacją z której pochodzą. Przeprowadzając ten wywiad nie spodziewałem się usłyszeć czegoś nowego, liczyłem iż być może mógłbym się czegoś "nauczyć" od nich lub zobaczyć coś co potwierdziłoby moje przypuszczenia. Miałem rację. Tipton straciła kontrolę nad Impaxem, wyglądało to jakby wirus zaatakował komputer i powodował coraz większe szkody co w konsekwencji spowodowało zawieszenie całego systemu. Jest to bardzo ważna lekcja, która należy zapamiętać na przyszłość. 
Gdy zacząłem opracowywać wywiad, zadzwonił do mnie mój informator Freddie Szczur. Freddie mieszka w dość podłej dzielnicy, a dla gotówki zrobiłby wszystko. Twierdził,  iż w jego bloku mieszka szaser wyrzucony z Cybertronicu. Była to niezwykły zbieg okoliczności, taka szansa akurat w chwili gdy piszę artykuł o Cybertronicu! Być może teraz dowiem się czegoś ciekawego o tej tajemniczej megakorporacji.

Dla Atashy Nance nadeszły trudne czasy. Straciła pracę w jednej z najbardziej potężnych organizacji we wszechświecie. Niewysoka, krępa jej ciemno brązowe oczy współgrają z kręconymi czarnymi włosami. Połowę jej ciała przykrywa niebieski metal. Lewa połowa jest słodka, prawa śmiertelnie niebezpieczna. Jest jak anioł, który wypadł z raju – była szaserem Cybertronicu. 
Poszedłem do drzwi jej ubogiego mieszkania i lekko zapukałem. Gdy przedstawiałem się iż jestem dziennikarzem z Lunar Voice kiwnęła lekko głową i wpuściła mnie do środka. Przygotowałem swój notatnik i najbardziej taktownie jak umiałem zapytałem się. "Czy mogłabyś opowiedzieć jak to się stało iż przestałaś być szaserem?" Atasha odwróciła się w stronę okna podnosząc lekko głowę do góry, co wyglądało jakby zaglądała wewnątrz swojego cybernetycznego umysłu. "Nic nie pamiętam" odpowiedziała. "Nie pamiętasz?" spytałem zaintrygowany. "To znaczy że wszystkim byłym pracownikom Cybertronic robi pranie mózgu?" "Tak. Wszystkie wspomnienia są wymazywane na rok, po tym okresie możesz je odkupić jeśli chcesz." "Ufff," westchnąłem. Tak, to była dość ciekawa informacja, ale nic nowego nie wnosiła do mojego artykułu. "Czy szaserzy rekrutują się spośród ciężko rannych i okaleczonych żołnierzy?" Atasha kontynuowała opowieść ze zmrożonymi oczami. Zapewne pamiętała jak to się wszystko zaczęło. "Byłam pilotem Imperialu. Latałam na Barracudzie." Spojrzała na mnie dziwnie, jakby chciała się upewnić iż zrozumię co chce mi powiedzieć. "Niedaleko Victori na asteroidzie Segornia Żołnieże Zagłady Cybertronicu zaatakowali cytadele. Moim zadaniem było nie dopuszczenie do zwycięstwa żołnierzy Cybertronicu. Zadanie wykonałam – Legion zwyciężył. Jednak jeden z Razydów zestrzelił moją Barracudę." Zatkało mnie. Taka wiadomość mogłaby doprowadzić do osobistej interwencji Kardynała Dominika! Ludzie myślą że Cybertronic współpracuje z Legionem Ciemności, ale w takim przypadku można by udowodnić że to Imperial jest w zmowie z Legionem. Szczęście się do mnie uśmiechnęło. W archiwach mamy nagrania z walk na Segorni. Za artykuł mógłbym dostać Neo-Pulitzera!!. 
Atasha kontynuowała. "Imeriał umieścił mnie w lazarecie i przyznał rentę, po kilku tygodniach Cybertronik kupił to co ze mnie zostało i wsadził mnie w tę skorupę". Wskazała na metalicznie połyskująca połowę ciała. "Cybertronic zwykle wymazuje pamięć nowo zwerbowanych. Mi tego nie zrobiono. Wspomnienia kim byłam, i co zrobiłam wciąż powracały. Podczas treningów bardzo dobrze się spisywałam, jednak podczas akcji straciłam cały swój oddział szaserów. Zostałam zdegradowana. Pomimo iż Cybertronic dowiedział się wszystkiego nie chciał się mnie pozbywać, zapewne winą za zajście pod cytadelą obarczył Imperial, a nie mnie bezpośrednio. I tak zostałam wolnym strzelcem Cybertronicu." Byłem podekscytowany. "A Cybertronic nigdy nie powiadomił Bractwa o zdradzie Imperialu?" "Nie" Atasha potrząsnęła głową." "Od momentu, kiedy zaczęto majstrować przy moim umyśle nie można potwierdzić, iż moje wspomnienia nie zostały mi po prostu zainplantowane." To było fantastyczne! Być może Cybertronic nie mógł tego udowodnić, ale ja byłem dziennikarzem mogłem napisać co tylko pragnąłem. "Dzięki Atasha" potrząsnąłem niezgrabnie jej metalową ręką. "Zamierzam napisać o tym w Voice, przyniosę ci połowę mojego honorarium, OK?" Hej, tylko nie myślcie sobie że jestem głupcem. Połowa honorarium dla Atashy była niczym. Zarobię dziesięć razy więcej na wyłączności wywiadów kiedy moja historia zostanie opublikowana. Atasha skinęła głowa w podziękowaniu, a ja wybiegłem z mieszkania. Zbiegłem po schodach i złapałem pierwsze taxi, pojechałem prosto do biura Lunar Voice. Siedziałem w biurze całą noc pisząc ten artykuł i rozmyślając o tych wszystkich nagrodach jakie dostanę. Kiedy wreszcie udało mi się pozbierać ten bałagan do kupy, położyłem się na kanapie popijając kawę. Słońce zaczęło wschodzić, do przyjścia szefa została tylko godzina. Tak czy siak i tak nie mogłem zasnąć, poszedłem do archiwum by przejrzeć materiały dotyczące Segorni. 
Całą kawę rozlałem na siebie gdy zobaczyłem te materiały. Jeżeli nie wierzysz możesz przyjść do redakcji sprawdzić. 
Film pokazywał ludzi z Klanu Paladine wyciągających zniszczony transportowiec. Maszyna była kilka razy trafiona i uległa dekompresji. Członkowie klanu, którzy byli wewnątrz nie żyli jednak piloci ubrani byli w skafandry i wciąż oddychali. Jednym z pilotów była kobieta, wyglądała całkiem znajomo. Zrobiłem zbliżenie. Na ramieniu miała naszywkę z imieniem –Nance. Atasha nie była pilotem Barakudy. Zacząłem przypominać sobie co powiedziała mi podczas wywiadu. "Nie można potwierdzić, iż moje wspomnienia nie zostały mi po prostu zainplantowane." Cybertronic zaimplantował te wspomnienia! 
Mam nadzieję że rozumiesz co chcę Ci powiedzieć. Mój wywiad z panią Tipton poszedł jej bardzo dobrze – pewnie dostała premię. Wspomnienia, Atashy okazały się fałszywe, nieświadomy reporter taki jak ja zapewne opublikowałby te paskudne plotki o Impeialu. Byłbym skończony. 
Czy w takim razie Cybertronic jest w sojuszu z Legionem Ciemności? Zapewne nie. Ale ja wciąż obserwuję. Jeszcze nie odpuściłem sobie, możecie być pewni. 
Morał na ten tydzień: Nie wierz we wszystko co czytasz!. Nawet jeżeli jest to w Lunar Voice. 
  


Tekst pochodzi z dodatku CYBERTRONIC – THE EMPIRE OF STEEL AND STEALTH do gry RPG MUTANT CHRONICLES. Tytuł: The Face of Faceless Entity, autorem jest Shane Lacy Hensley.

Tłumaczenie: Vatier 2002