opowiadanie - Trudna lekcja

Trudna lekcja

Crenshaw zamknął oczy i szepnął 
- Skup się... poczuj płynącą przez ciebie moc Światła... teraz skieruj ją do miecza... i UDERZ! Wziął głęboki zamach i ciął swoim Mortisem w betonową kolumnę, prze-poławiając ją. 
- Władając Sztuką uczycie się dyscypliny, poznajecie siebie. Crenshaw odezwał się do swych trzech uczniów. Nieczęsto zajmował się nauką, ale Kuria, a zwłaszcza Kardynał Durand, uważała tę trójkę za utalentowaną, wobec czego Sebastian Crenshaw zajął się ich edukacją. Rzeczywiście, coś w sobie mieli, wszyscy. Młody Paladine z Imperialu, nazywający się Connor. Cichy uczeń, znakomity w medytacji i introspekcji. Crenshaw sądził, że kiedyś będzie z niego wspaniały mortyfikator, jednak pod warunkiem, że zacznie bardziej agresywnie walczyć, a mniej polegać na Sztuce, choć tą władał znakomicie. Sebastian często zastanawiał się dlaczego chłopiec wybrał ścieżkę mortyflkatora, a nie mistyka. Z pewnością zostałby kiedyś Znawcą Sztuki.
Drugim uczniem był młody Capitolczyk, John Blake, odważny, młody człowiek. Brak zdolności władania Sztuką nadrabiał niesamowitą smykałką do broni. Jeśli coś można było wykorzystać w roli oręża, Blake wiedział jak uczynić to ze śmiertelną efektywnością. Crenshaw sądził, że z niego również będzie niezły zabójca, jeśli tylko zdoła opanować introspekcję tak dobrze, jak młody Paladine. Prawdę mówiąc Crenshaw często wysyłał tę dwójkę na wspólne akcje, mając nadzieję, że nauczą się czegoś od siebie. Jak dotąd przynosiło to efekty.

Był jeszcze Dietrich, młody obywatel Bauhausu, który jak dla Crenshawa był nieco zbyt spokojny.. Chyba że lekcja dotyczyła przeklętych mocy Mrocznej Harmonii. Wtedy Dietrich zadawał wiele pytań, czasami Sebastianowi wydawało się, że zbyt wiele. Przejrzał dane o chłopcu i dowiedział się, że jego rodzina została zamordowana, gdy okazało się, że ich służący jest Heretykiem w służbie Semai, Mrocznego Apostoła Nienawiści. Crenshaw często długo wypytywał młodzieńca o jego zainteresowania, ostrzegając go, że będą kusiły go moce, które pragnie zniszczyć. Dietrich był zdecydowany zemścić się za śmierć rodziny. Podczas sparingów walczył jak szaleniec, często tak zaciekle, że Crenshaw musiał interweniować, by zapobiec rozlewowi krwi. 
- Zaślepienie zemstą oznacza wkroczenie na tę samą mroczną ścieżkę, która zabrała twoją rodzinę - wyjaśniał. To była dla chłopca ciężka lekcja, ale musiał się jej nauczyć; alternatywa była zbyt straszna...

Później tego samego wieczoru, Crenshaw zebrał swych uczniów na nocne ćwiczenia. Dziś weźmiemy udział w symulacji zabójstwa wysokiego rangą urzędnika korporacyjnego, skażonego Mroczną Harmonią - powiedział, przyglądając się swym podopiecznym. - Sean, John, będziecie w jednym zespole. Hans, ty i ja w drugim. Zbliżymy się do tego samego budynku z różnych stron i uderzymy na wyznaczone cele. Jakieś pytania? - przyjrzał się chłopcom. Żaden z nich się nie odezwał. - To dobrze. Ruszamy, niech duch Nathaniela będzie z nami. 
Dietrich zapytał Crenshawa - Czy rzeczywiście mamy oczyścić cel? 
Nie, Hans - odpowiedział mortyfikator i westchnął - Być może lekcja, którą musisz pojąć, będzie zbyt trudna, lecz lękam się, iż jeśli wkrótce jej nie poznasz, czeka cię to, co spotkało twoją rodzinę. Dietrich wzdrygnął się na tę myśl i zabrał się do sprawdzania sprzętu. Crenshaw przygląda mu się jeszcze przez chwilę, modląc się cicho, by dla tego chłopca lekcja nie była zbyt trudna...