Pierwszy nowożytny turniej Warzone w Łodzi za nami ;)
Kot przygotował na turniej salę w strategicznym miejscu bo przy bufecie* ;) salka była tylko dla nas - naprawdę miła odmiana po hałaśliwych korytarzach gimnazjum na Narbutta. Na rozgrywki stawiły się reprezentacje Łodzi: Kot, Dnvr, Gonzor i Serdel (niestety tylko na jedną bitwę); Bygdoszy (Papa i Żul) oraz Warszawy (tylko ja, Sosna i Marcin prowadzili pokaz Mein Panzera a Łukasz Chronopii). Cały turniej odbył się w świetnej atmosferze, pierwsze miejsce zajął Dnvr pewnie prowadząc swój Imperial do zwycięstwa.
Co do reszty konwentu to zajrzełem na wykład o obiecującym tytule "Kobiety w grozie", ale ani kobiet ani grozy nie było ;)
Wielkie podziękowania dla Kota za przygotowanie wszystkiego, obyśmy częściej mogli wpadać na tak udane imprezy do Łodzi.
* aczkolwiek prowadzący barek nie popisali się zarówno w jakości jak i czasie przygotowywania posiłków; musieliśmy opoźnić bitwę z Kotem gdy czekałem aż sprzedawca: włoży fasolke do mikrofali, poczeka 5 minut, wyjmie fasolke, podziabie nożem to co się jeszcze nie rozmroziło, zaleje najtańszym ketchupen na rynku i znów wsadzi do mikrofali na 5 minut...