Figurkowy Karnawał Blogowy stworzył Inkub na blogu Woja w Miniaturze, zamykając ładnie klamrę prowadzi też finałową edycję pytając o nasze wielkie plany.
Na początek jednak odniosę się do 99 FKB gdzie Gonzo pytał co byśmy robili gdyby nie figurki. Na pewno byłbym w gorszym miejscu niż teraz, małe ludki dużo mi dały. To nie tak oczywiście że nie miałem innych hobby, od zawsze to było Lego Space i komiksy - za komuny zdobycie jednych i drugich graniczyło z cudem, podróby figurek z Gwiezdnych Wojen, a potem gry komputerowe. Niedźwiedź ze mną - ma to jakiś cel w temacie odcinka.
Ale do rzeczy.
1) Pierwszy "nextbigthing" jest dość oczywisty - już jakiś czas temu zacząłem bardzo rzadko pisać tu a zamiast tego wrzucać głupotki na jutubku. Kanał był na początku całkowicie dla beki, teraz staram się też wrzucić tam czasem jakieś treści merytoryczne.
Planuję teraz zacząć coś tam wrzucać w nerdotematach, o których wspomniałem wcześniej - nie do końca to będzie pod publikę bitewniakową ale jutubując trzeba być wiernym sobie a nie gonieniu wyświetleń.
2) Chciałbym wrócić do 3D po kątem projektów bitsów i ludków do druku - myślę że to może być bardzo satysfakcjonujące a do tego zawsze fajnie mieć bitsy do kastomizacji (staropolskie słowo) dokładnie pod siebie (dlaczego wszyscy twoi marini mają głowy czerwonych pand?).
C) Faktycznie Big Thing przynajmniej mentalnie - bitewniak (albo trzy - pomysły nie dają spokoju). To jest temat na dłuższą rozprawkę bo trzeba odpowiedzieć sobie na parę pytań na przykład po co?
Nie mówię tu o "po co" bo, powiedzmy, duże nasycenie rynku i strach lodówkę otworzyć by nie znaleźć kolejnego indykowego bitewniaka. "Po co" - co dla siebie chcemy osiągnąć? Konkretny klimat fluffu i rozgrywki a może unikalną nowatorską mechaniką, która zrewolucjonizuje jak się grywa? Mi zależy na świecie i klimacie.
Mechanika może próbować odwzorować w jakiś sposób klimat jaki chcemy oddać (widowiskowe akcje herohammerów albo ciągnący się ostrzał okopów pierwszej wojny etc), ale jest jednak bytem oderwanym od otoczki fabularnej i nastroju, na którym nam zależy. Z drugiej strony nawet podręcznik wypełniony ilustracjami i fluffem nie jest w stanie zmusić gracza do rozgrywki w założonym mrrrocznym klimacie gdy ma ochotę malować ludki w wesołe kolory i traktować wszystko na luzie. To wszystko są gry wyobraźni i każdy ma swój headcannon.
Gdzieś z tym wszystkim dążę. Gdy zależy na nam na "klimacie" i świecie rozgrywki, dużo ważniejsza niż mechanika czy nawet opisany fluff jest grupa ludzi, z którymi gramy. Z którymi możemy się umówić że gramy, nie wiem, AoS w klimacie Świętego Graala Monty Pythona. I to rodzi pytanie: czy nie lepiej zamiast napisać kolejną mrroczną grą nie uzgodnić z kolegą (albo mityczną koleżanką, która gra) że robimy do Warcry bandy w konkretnym stylu i na stołach w konkretnym klimacie będziemy grać?
Inne pytania to na ile unikalna ma być mechanika i w zasadzie po co gdy są znane rozwiązania albo czy korzystanie z klisz kulturowych w tworzeniu świata to już nie będzie podpadać pod plagiat?
Generalnie zmierzam do tego że wszystko robię i wymyślam żeby się za te bitewniaki nie zabrać.
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizacji planów!
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że znajdziesz satysfakcjonujące odpowiedzi na temat 'tego' bitewniaka. Tak czy inaczej czekam na efekty. :)
Wielkie dzięki! <3
OdpowiedzUsuńCo do wydawania bitewniaków, to od dwóch lat jestem betatesterem systemu fantasy 10mm Argatoria, i nawet byście nie uwierzyli, jakie to testowanie, a już w szczególności, balancing, jest upierdliwy...
OdpowiedzUsuńPowodzenia we wszystkich trzech kategoriach planów!
OdpowiedzUsuńCiekawe przemyślenia, dobry wpis.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że całkowicie porzuciłeś bloga bo nie wszyscy żyja na YT.....
Pozdrawiam i powodzenia!
Coloured Dust