Skończyłem w końcu wczoraj wątki poboczne Arkham City, przynajmniej te, na których mi zależało - wynajdywanie znajdziek Riddlera zrobiło się w pewnym momencie nudne a trening latania przez kółka jest absurdalnie trudny. Spokojnie mogę zabierać się za Harley Quinn Revenge. Ale po kolei.
(spoilery zapewne)
Jak każdy komiksowy nerd byłem zachwycony Arkham Asylum z 2009 roku - zeszłoroczne Arkham City robi to samo co poprzednia gra tylko bardziej. Obszar gry, wielokrotnie większy niż w poprzedniczce, to dzielnica Gotham wyznaczona na obszar więzienny (coś jak w Ucieczce z Nowego Jorku). Na pierwszy rzut oka wygląda to na sandboxowy otwarty świat ale tak naprawdę jest sprytnie podzielony na mniejsze obszary - płotami, barykadami czy ruinami. Podziały dotyczą jednak głównie NPCów żeby się nie rozłazili i respawnowali odpowiednio - po całym mieście można swobodnie latać i czuć się jak goddamn Batman.
Albo kicać bo grywalna jest też Catwoman - jako DLC dołączane do gry, tak żeby gracze używek musieli cośtam dopłacić chcąc nią pograć. Przy okazji ciekawostka: chyba pierwszy raz był u nas taki jak w Stanach manewr że konkretna sieć sklepów ma exclusiva - w grach z Empiku był kod do sciągnięcia przedpremierowo DLC z Robinem. Były też od razu ściągałki z ciuchami (w tym niebiesko - szary strój Batmana z czasów pierwszych TM-Semiców i Breygofla!) i Nightwingiem (z tym że tak jak Robin tylko do map typu challenge a nie do latania po mieście). Przy czym postacie to nie tylko skórki ale i inna grywalność: Robin ma lepszy zasięg bo bije prętem zbrojeniowym (tak to przynajmniej wygląda) a Kotałke jest tak nieludzko szybka że nawet mimo małego pancerza lepiej radzi sobie z rozbrajaniem przeciwników niż Batman.
Ale o tych pobocznych miałem i trochę pomarudzę. Do niewielu rzeczy się mogę w AC przyczepić ale misje z Azraelem i Hushem cierpiały na ciężki przypadek 'bez internetu nie podchodź'. Po pierwszym spotkaniu Azraela status misji 'Watcher on the Wings' skacze do 20%, dochodzi opis żeby szukać wskazówek, a na mapie dostałem symbol, który jak wydawało się wskazywał na konkretny obszar Gotham. Acha! Pewnie tam trzeba kontynuować! Nic z tego. Pieprzony miesiąc z przerwami grania łaziłem po wskazanej okolicy szukając czegokolwiek. Wczoraj nastąpił przełom: na jednym z budynków wypatrzyłem fleur de lys. Acha! Zapewne siedziba Zakonu Świętego Dumasa!* Nic z tego. Pieprzony cały wieczór oglądałem budynek z każdej z strony na zbliżeniu i w detective mode.
W końcu poddałem się i sprawdziłem w internetach. Okazało się że kolejne spotkania w tej misji nie wynikają zupełnie z jakichkolwiek wskazówek - trzeba trafić w konkretne miejsca w konkretnej kolejności i to nie zawsze działa. Ze ściągniętą mapką skończyłem misję w 15 minut. To samo ze 'Stolen Indentity' - jak dureń gadałem ze wszystkim lekarzami w mieście po odkryciu że zabójca jest chirurgiem, nie-e, na kolejne zwłoki trzeba przypadkiem trafić.
Oczywiście się czepiam bo gra jest przecudowna a to tylko dwie w wielu misje pobocze ale powinny mieć w opisie 'szukaj losowo po całym mieście' a nie pierdzielenie o wyimaginowanych wskazówkach bo się człowiek niepotrzebnie napina chcąc bez oszustw wymaxować do tych przynajmniej 80%...
Czekam na Gotham City, czy jak się będzie zwała trzecia część, bo nie ma bata musi być, w międzyczasie Harley Quinn Revenge i New Game + w niebieskim komiksowym wdzianku.
I przy okazji zagadka:
-Kto był lepszym Jokerem: Jack Nicholson czy Heath Ledger?
-Mark Hamill
*W komiksie Azrael miał taki na stroju. Nerdy ogarną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz