Wszyscy wiedzą że pudełko z ludkami musi przeleżeć po zakupie przynajmniej piętnaście lat w szafie żeby nabrało mocy i nadawało się do malowania w ogóle. Przyszła więc pora na zabranie się za Chaffer's Last Chancers. Na pierwszy ogień idzie Demolition Man - włamywacz, pijaczyna i specjalista od materiałów wybuchowych.
Figurka się sama maluje - uwielbiam w ogóle te midhammerowe metale. White Dwarf, w którym jednostka jest opisana, mówi mi że to był grudzień tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego i był to generalnie fajny okres bo w tym samym numerze przedstawili mordheimową drużynę łowców czarownic (hint hint).
Ah, mam tego WD i zawsze mi się podobał ten zestaw bohaterów:))
OdpowiedzUsuńA tobie wyszedł genialnie!
Rewelacja, szkoda, że wtedy nie miałem jak się hobby zająć. Tyle mnie ominęło.
OdpowiedzUsuńPamiętam tego White Dwarfa :D Jarałem się tym oddziałem bardzo.
OdpowiedzUsuńLudek wyszedł kozacko!
Kozak, to i kozacko był wyszedł :)
OdpowiedzUsuńTeż mam tego WD - świetny, klimatyczny team i jeden z najlepszych battle reportów jakie czytałem :) Fajnie Ci wyszedł ten mołojec :)
OdpowiedzUsuńKozacki ten warhammerowy Acan :).
OdpowiedzUsuńDziękówki! Kolejny ludek z oddziału 'się robi' już :)
OdpowiedzUsuńAle fajna ta drewniana spluwa :) Ludzik wyszedł super :)
OdpowiedzUsuńŚwietny kozak! Reszta ekipy wygląda bardzo ciekawie, czekam na efekty malowania.
OdpowiedzUsuńKozacki :D
OdpowiedzUsuń