sobota, 22 marca 2003

Vatier (Cybertronic) vs Tomasz Fujak (Capitol) - 22.III.2003

  Powoli, zmęczeni i spoceni żołnierze Cybertronicu wchodzili do sali odpraw. Na podwyższeniu stal Vince za plecami na wielkiej tablicy widoczna była mapa podziemnych korytarzy z powbijanymi gdzieniegdzie czerwonymi i zielonymi chorągiewkami.
Chce abyście zapamiętali, - zaczął, iż takie same ograniczenia ma przeciwnik jak i wy, musicie to wykorzystać, to jedyna szansa by zwyciężyć. To były tylko manewry - kontynuował. Następnych tak rozległych ćwiczeń już nie będzie - tu zawiesił głos. Nie ma na to czasu.
I nie było!!!
Rozkaz był jasny zająć pięć celów lub zniszczyć przeciwnika. Wrogiem były doborowe jednostki specjalne Capitolu. Lepiej wyszkolone, wyekwipowane a na dodatek o wiele liczniejsze. Jedynie słowa Vinca wciąż kołatały mi się po głowie "takie same ograniczenia......".

I rozpoczęło się kolejna bitwa w kanałach. Po trzech walkach nie wyglądały jak na początku. To tu korytarz się przesunął gdzieś pojawiło się dodatkowe wejście.... Jacy to gracze są twórczy :-D.

Początek był identyczny przez dwie tury tylko przesuwaliśmy własne oddziały do przodu. By jak najszybciej zając cele. Po lewej stronie znowu przedzierał się mój bohater szturmowców wraz z prorokiem Tomek wystawił tam snajpera oraz kapitana wolnych marines. Spotkanie było szybkie a zarazem brutalne. Najpierw snajper zaczął ostrzeliwać mojego bohatera zadając tylko jedna ranę. Następnie odpłaciłem mu tym samym - wysterylizowałem cały korytarz - ach jakże piękny był to widok. Niedawne jednak mi było nacieszenie się widokiem gdy nadbiegł kapitan i wystrzelił ze swojego CKMa. Szturmowiec padł martwy. Drużyna ciężkiej piechoty Tomka ruszyła na lewą stronę i zajęła cel. Szybka śmierć bohatera szturmowców zmusiła mnie do przesunięcia drużyny szaserów z centrum na lewa stronę. Opłaciło się ponieważ zdążyłem dojść do drugiego celu przed odziałem ciężkiej piechoty i zabezpieczyłem go. W centrum jak w poprzedniej bitwie szturmowcy wraz z zatraconymi zabezpieczyli trzeci cel. Niestety znajdował on się w największym pomieszczeniu do którego prowadziły aż trzy wejścia. Szturmowcy obsadzili całe pomieszczenie i czekali. Z jednej strony nadchodziła lekka piechota z drugiej ciężka piechota a z trzeciej kapitan wolnych marines wraz z Hunterem. Tu nie miałem szans. Najpierw zaatakowałem lekka piechotę która była najbliżej. W wąskim korytarzyku zaatakowałem wręcz dwóch żołnierzy zginęło trzeci próbował strzelać lecz ani razu nie trafił dopiero czwarty zabił mojego szturmowca. Kolejni szturmowcy ostrzeliwali pozostałe korytarze jednakże wróg zbliżał się powoli. Jedyna szansa to zatraceni. Ruszyli do przodu strzelając z LKM-ów. I nic!!! Dosłownie nikogo nie zabili. Nie mogłem uwierzyć, to oni mieli przełamać natarcie Capitolu a tu taki numer mi wykręcili. Najpierw Hunter a potem kapitan rozstrzelali mi cały odział. Celu broniło już tylko trzech szturmowców. Tomek zaatakował wszystkimi wejściami. Dwóch szturmowców padło od razu, trzeci nie dał wziąć się żywcem. Wyciągnął zawleczkę granatu i wysadził siebie wraz dwoma żołnierzami piechoty Capitolu. Tomek zajął kolejne dwa cele.
Sytuacja po prawej stronie tez nie wyglądała najlepiej. Drużyna szaserów, szaser z granatnikiem i szturmowcy przeciw ciężkiej piechocie, wolnym marines, pustynnym skorpionom oraz agentowi do zadań specjalnych. Tomek ruszył do przodu wszystkimi oddziałami i zajął pomieszczenie do którego wchodził korytarz, w którym znajdowali się moi żołnierze. Już widziałem jak padają pod morderczym ostrzałem. Jednak tu ja miałem szczęście. Ogień całego oddziału piechoty nie wyrządził mi żadnych szkód. (tłumaczyłem to faktem, iż pierwszy szedł ciemnoskóry szaser co dodatkowo utrudniało celowanie :-D ). Szaserzy przedarli się przez zaporę ogniowa i rozbili całkowicie oddział piechoty. Z drugiego korytarza zaszarżowali szturmowcy na nic nie spodziewających się marines. Próbowali się ostrzeliwać lecz widząc masakrę kolegów stracili wiarę w sukces. Jedynie agent do zadań specjalnych nie poddawał się walcząc wręcz z dwoma a nawet z trzema żołnierzami Cybertronicu. Nie miał już szans ucieczkę, zginął bohaterską śmiercią. Zablokował wejście do korytarza prowadzącego do ostatniego celu. Dając czas ostatniemu żołnierzowi piechoty na zajęcie go. Pomimo całkowitego zwycięstwa po prawej stronie (zniszczyłem pełne trzy oddziały i agentkę ;-) praktycznie bez strat własnych (dwa modele) nie udało mi się zając celu... Przegrupowałem się i jednym odziałem ruszyłem do centrum by spróbować odbić utracone cele a drugi miał za zadanie zabić ostatniego piechociaża i również zabezpieczyć cel.
Niestety koniec czasu nie pozwolił mi zmienić losów bitwy w kanałach.

Żeliwna płyta włazu do kanału zadudniła głucho ma bruku ulicy. Z otworu wystrzelił kłąb zielonkawej pary o zgniłym zapachu, stłoczeni obok żołnierze nawet nie drgnęli. Byli już drugą kompanią posyłaną w ten śmiercionośny labirynt. - No, chłopcy wchodzimy. Rozległ się głos sierżanta w komunikatorze.
Powoli jeden za drugim schodzili w dół. Ostatni rzut oka na ten lepszy i piękniejszy świat na powierzchni, by za chwilę zanurzyć się w gęstej i śmierdzącej atmosferze kanałów.
Rozgrzany do czerwoności spaw syczał i skwierczał w zetknięciu z kroplami deszczu, by po chwili zaschnąć i stwardnieć. - Otwór numer 4 zabezpieczony. Krzyknął jeden z żołnierzy podnosząc się z powoli klęczek.

Vatier

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz