Jak widać "oficjalna" historia z fluffu jest przepisana od nowa. Postacie z Drugiej Wojny Korporacyjnej są wstawione w czasy Exodusu, Pieczęć jest na Ziemi i jest otwarta dużo wcześniej... Zmian jest mnóstwo ale dla odbioru filmu nie mają znaczenia jeśli ktoś nie jest fanatycznie przywiązany do świata z MC. Sam film nie zawodzi jako niskobudżetówka klasy B. Zabija klimatem. Projekty broni, budynków i steampunkowych pojazdów są rewelacyjne (latające parowozy!). Wszystko jest brudne, mroczne i dołujące, happy endu też nie ma się co spodziewać. Jak będzie w kinach idę na pewno.
środa, 16 lipca 2008
Mutant Chronicles daje rade!
Jak widać "oficjalna" historia z fluffu jest przepisana od nowa. Postacie z Drugiej Wojny Korporacyjnej są wstawione w czasy Exodusu, Pieczęć jest na Ziemi i jest otwarta dużo wcześniej... Zmian jest mnóstwo ale dla odbioru filmu nie mają znaczenia jeśli ktoś nie jest fanatycznie przywiązany do świata z MC. Sam film nie zawodzi jako niskobudżetówka klasy B. Zabija klimatem. Projekty broni, budynków i steampunkowych pojazdów są rewelacyjne (latające parowozy!). Wszystko jest brudne, mroczne i dołujące, happy endu też nie ma się co spodziewać. Jak będzie w kinach idę na pewno.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no, całkiem ok. oglądało się przednio, bez znużenia. latające parowozy w pyte. ale tego typu kino jest tylko dla "skrzywieńców" naszego pokroju;>
OdpowiedzUsuń