środa, 16 lipca 2008

Mutant Chronicles daje rade!

Internet jest niesamowitą rzeczą, nie tylko umożliwia przesyłanie informacji na olbrzymie odległości ale także najwyraźniej w czasie. Można już znaleźć oczekiwany z niecier- pliwością przez "środowisko" niewydany jeszcze film na podstawie RPGa Mutant Chronicles. Może "na postawie" to za mocne słowa, powiedzmy "inspirowanego".
W dalekiej przyszłości Mega korporacje walczą ze sobą o ostatnie zasoby Ziemi, gdzieś na terenach dzisiejszej Polski wymiana ognia artyleryjskiego między Bauhausem i Capitolem odkrywa i niszczy Pieczęć, uwalniając na świat, po raz kolejny, plagę Nekromutantów. Podczas gdy najbardziej wpływowi i bogaci ewakuują się poza planetę grupa straceńców ze wszystkich Megakorporacji (w tym walczący ze sobą na początku filmu Mitch Hunter i Max Steiner) rusza na misję w celu zniszczenia Maszyny - urządzenia zamieniającego ludzi w mutantów.
Jak widać "oficjalna" historia z fluffu jest przepisana od nowa. Postacie z Drugiej Wojny Korporacyjnej są wstawione w czasy Exodusu, Pieczęć jest na Ziemi i jest otwarta dużo wcześniej... Zmian jest mnóstwo ale dla odbioru filmu nie mają znaczenia jeśli ktoś nie jest fanatycznie przywiązany do świata z MC. Sam film nie zawodzi jako niskobudżetówka klasy B. Zabija klimatem. Projekty broni, budynków i steampunkowych pojazdów są rewelacyjne (latające parowozy!). Wszystko jest brudne, mroczne i dołujące, happy endu też nie ma się co spodziewać. Jak będzie w kinach idę na pewno.


1 komentarz:

  1. no, całkiem ok. oglądało się przednio, bez znużenia. latające parowozy w pyte. ale tego typu kino jest tylko dla "skrzywieńców" naszego pokroju;>

    OdpowiedzUsuń