środa, 17 listopada 2010

Dziadowskie Boks Rewiu: Witchfate Tor

Trafiła do mnie świeżynka: nowa warhammerowa wieża . Wbrew oczekiwaniom okazała się być z solidnego plastiku a nie utwardzonej pianki - duży plus na starcie. Pudło jest spore, niewiele mniejsze od tego z twierdzą Dark Angels do WH40K.

W pudle niespodzianka - nie ma typowych 'ramek', z których trzeba wyciąć elementy a zamiast tego są torebki z zapięciem strunowym.

Pierwszy element: postawa wieży, od razu widać że z grubego plastiku - koszty produkcji chyba GW spadły.

Torebka 1 (wszystkie występują dwa razy) - ściany pięterka. Oczywiście jeden element jest prawie cały wypełniony czaszkami ale taki już urok wfb. Niestety żeby części dały się połączyć będzie potrzebne dużo szlifowania nadlewek.

Torebka2 - urozmaicenie ścian i szczyt wieży. Ponieważ są dwie takie torebki, jeden okrągły element z wielką czaszką zostaje 'na zapas' hurra.

Torebka 3 - podłoga schody i ruinki. Ruiny tu są na zasadzie bonusu, wykorzystywane są w zestawie zniszczonej wieży (Dreadstone Blight), który składa się z podstawki i torebek 1 oraz 3.


I jeszcze fotka z ludkiem dla pokazania skali (nie miałem nic battlowego pod ręką)


W skrócie - plusy: wielka, solidna i modularna; choć raczej widzę ją do skimrishy czy rpgów a nie battla. Minusy - sporo spiłowywania żeby dopasować części, wszechobecne czaszki. Dziadowski werdykt: zajebista :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz