Fotki z trzydniowego wypadu na
Spiel - największe na świecie konwentotargi planszówkowe, połączone z komiksowym Comic Action. Rozmach (zwłaszcza części planszówkowej) robi wrażenie, hale są ogromne i przewalają się przez nie tłumy ludzi.
Na miejscu byliśmy 'odrobinę' za wcześnie:

Plakaty na mieście:
W środku.Nerdy! Tłumy nerdów!

Planszówki. Stosy planszówek!

Lego!! Firma wypuściła serie
planszówek. Poważnie żałuję że nie kupiłem tej autorstwa Reinera Knizi.
Świat w EssenCzesi:

Koreańczycy:

Japończycy:
Nasi!Portal:
Gry Leonardo - niestety drukarnia zawaliła i na targi było gotowe tylko kilka egzemplarzy Orła i Gwiazdy:
Kuźnia Gier:
Micro Art Studio - najładniejsze figurki na konwencie:
Q-Workshop - największe stoisko z kostkami:
Figurkowo bardziej.Celebrity! Alessio Cavatore ze swoją
grą - połączeniem szachów i bitewniaka.

Niesamowite dioramki do
Alchemy. Działają - kupiłem starter.




Figurki nerdowe:

Want!!

Stoisko
Freebootera:

Teren z
Ziterdes:
Przebieranki.Na targach były bardzo duże działy z akcesoriami i ubraniami do LARPów i cosplayów:

Niektóre całkiem fajne:

Ale co z tego, kończy się jak zwykle, choć trzeba dodać punkty za sam entuzjazm (pominę milczeniem Harley Quinn, którą widziałem)

Choć Tau całkiem fajni:

A ten kolo już rewela:
Komiksy.Zawiodłem się na części komisowej, spodziewałem się więcej komiksów niemieckich i spotkań z miejscowymi autorami. W zasadzie całość sprowadzała się do sklepów i antykwariatów z (absurdalnie drogimi) komiksami amerykańskimi i ich niemieckimi tłumaczeniami. A trzeba przyznać że tłumaczą dużo i szybko, można było np nabyć hardcover Genesis Roberta Crumba po niemiecku.



Niemiecki ósmy sezon Buffy (z innymi okładkami) i omnibusy (wydawane jako 'kroniki' czy cuś) do tego figurki z seriali.




Zakupy udało mi się ograniczyć do trzech rzeczy: wspomnianego startera Alchemy,
dużego boxa elfów z
Mantic Games i jedenego z bardzo niewielu niemieckich komiksów do kupienia:
biografii Johnnego Casha.
Na koniec.Jaki kraj takie gwiazdy:

Bismarck:

wtf:

Przysmak targów - wurst w bułeczce:

Skaveny!